Nie ma nic lepszego niż szaleństwa z Ubongo. Układanie kolorowych elementów, żeby wpasować się w białe pola, żeby nic nie wystawało i nie nachodziło na siebie. Żeby zdążyć przed innymi wykrzyknąć Ubongo, dla uspokojenia odliczyć do 10 i z satysfakcją zdobyć punkty:)
Oto kolejna wersja działającej na wyobraźnię przestrzenną gry Ubongo. Po trudnej i bardzo ulubionej 3d, podstawowej i nie wiem ile razy rozegranej, oraz zgrabnej karcianej, którą można wziąć do plecaka, przyszedł czas na Trigo w wersji do plecaka! Co prawda pudełko mogłoby być mniejsze, a karty i elementy nieco większe, ale nie narzekam, bo zbyt mocno lubię tę wymyśloną przez Grzegorza Rejchtmana formę rozrywki:)
Zasady gry nie odbiegają od wymienionych wyżej wersji. Nie ma tu planszy i kamieni do liczenia. A więc dobieramy po 8 kart, układamy na niej wymienione z boku elementy o trójkątnych i innych wielorakich kształtach. I tu nowe wyzwanie, bo trzeba dopasować elementy na dwóch różnych polach. Kto pierwszy ułoży, liczy do 10 lub 20. Kto ułożył w czasie odpowiednie wzory, otrzymuje kartę - punkt. Kto nie, odkłada kartę na bok albo oddaje ją temu graczowi, który ułożył jako pierwszy (wersje do ustalenia w zależności od wieku i odporności psychicznej graczy:)
Gra wymaga skupienia, obracania kafelkami, kombinacji i szybkiego budowania. Można grać na dwóch poziomach trudności, w pojedynkę, dwie, trzy lub cztery osoby. Trójkątne elementy wydają się nieco trudniejsze niż podstawowa wersja, ale nie trudniejsze niż 3d. Bardzo polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz