W tym roku odwiedziliśmy Lawendowe pole wcześniej, bo przecież wszystko rozkwita i owocuje w szalonym tempie, i trafiliśmy na ścinanie, wiązanie pęczków, suszenie...
Pięknie, sympatycznie (Joanna Posoch ma nosa do ludzi i uśmiech dla wszystkich), bardzo pachnąco i uroczo. Mnie najbardziej cieszyło, że mogę czynnie brać w tym udział, chłopcy też uczyli się ścinania i układania bukiecików. Chętnie spędziłabym tam więcej czasu, siedząc między rzędami krzaków z nożycami w ręku, zbierając wiązki do wiklinowego kosza, ale dobre i tyle:)
Więcej zdjęć z poprzednich wizyt tutaj 1, 2.
Pięknie, sympatycznie (Joanna Posoch ma nosa do ludzi i uśmiech dla wszystkich), bardzo pachnąco i uroczo. Mnie najbardziej cieszyło, że mogę czynnie brać w tym udział, chłopcy też uczyli się ścinania i układania bukiecików. Chętnie spędziłabym tam więcej czasu, siedząc między rzędami krzaków z nożycami w ręku, zbierając wiązki do wiklinowego kosza, ale dobre i tyle:)
Więcej zdjęć z poprzednich wizyt tutaj 1, 2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz