Kapitan Krystyna Chojnowska-Listkiewicz wchodzi na pokład "Mazurka" w 1976 roku z rozwagą, doświadczeniem, mądrością, jako pierwsza kobieta opływa samotnie świat. Niektórzy mocno trzymają kciuki i wierzą, że to możliwe, inni nie dają jej szans. Oto biografia odważnej silnej kobiety o życiu na lądzie i morzu.
Kobieta w latach 70. nie była postrzegana na morzu poważnie. Ale ona przywykła do przełamywania barier. Najpierw podczas studiów inżynierskich jest jako jedna z pięciu dziewcząt wśród 200 osób na Wydziale Budowy Okrętów, radzi sobie doskonale, ma talent do matematyki i fizyki. Potem pracuje w stoczni gdańskiej jako inżynier budowy okrętów i zarządzania. Stocznia Gdańska jest nowoczesnym zakładem, jednym z najprężniejszych stoczni świata, miasto w mieście, które potrzebuje odważnych i mądrych pracowników. A ona dobrze funkcjonuje w męskim świecie, oczekuje równego traktowania, uważa to za normalne. Kiedy dostaje propozycję samotnego opłynięcia świata w 1975 roku samotnego rejsu dookoła świata. Zastanawia się, planuje, działa razem z mężem Wacławem (on buduje jej ten jacht), i ostatecznie wyrusza 28 marca 1976 roku żeglarka wypłynęła z Las Palmas jachtem „Mazurek”.
Podjęcie decyzji nie było proste.
"Ceną jest rozstanie ze wszystkim, co kocha, na dwa lata. A może i więcej."
Zawija do portów, utrzymuje radiowy i listowny kontakt z bliskimi. Trochę się boi, trochę jest ciekawa, czasem tęskni za domem, rodziną, krajem. Otwarta na ludzi, w portach chętnie poznaje miejscowych, rodziny, które zapraszają ją do siebie. Szybko nawiązuje kontakt z ludźmi morza, "żeglarze stanowią swoistą rodzinę, wiedzą, że widzą się tylko przez chwilę". W porcie w Australii spotyka się z Ireną Szewińską, rekordzistką świata w biegu na 400 metrów i lekkoatletą Bronisławem Malinowskim (rozmawiają o sile kobiet). Kiedy w Stanach Zjednoczonych musi naprawić Mazurka, objaśnia fachowcom, co trzeba naprawić, jak mają to zrobić, w końcu sama to robi, a oni pomagają, żeby nic nie zepsuć przy okazji, przez zwyczajną nieświadomość, zachodni fachowcy wolą wymieniać niż naprawiać, a na to polskiej żeglarki nie stać.
Kiedy dopływa do Ameryki, po trudach z prądami na Atlantyku, uniknięciu spotkań ze statkami gigantami (panamaxy mają do 300 metrów długości i 32 metrów szerokości) czuje, że może więcej, "przezwyciężyła słabość, lęk i zwątpienie". Coraz więcej w niej luzu, otwartości, ekscytacji nad nowo poznawanymi miejscami. Wrażliwa na innych, świadoma dzielących różnic między ludźmi, dostrzega nierówne traktowanie (rozdźwięk między czarnymi a białymi na Barbados), porusza los Aborygenów w Australii, którzy są traktowani jak zwierzęta, niewolnicy, przymusowo asymilowani, rozpijani przez Europejczyków. Zakochuje się w muzyce i kulturze tahitańskiej, w egzotycznych owocach mango, papajach, ananasach, surowej rybie z limonką i mleczkiem kokosowym, Leonka Płaczek, którą poznaje i która ją gości, jest dla niej jak siostra. Podziwia żeglujące rodziny, które obrały taki styl życia na wodzie.
Niezwykle dzielna żeglarka. Nie straszne jej rekiny, głód, pragnienie, odwodnienie, nieprzespane noce, szwankujące nerki i rodzenie kamieni w tzw. międzyczasie, sztormy w okolicach Wielkiej Rafy Koralowej, nudne flauty, ulewą i mgłą. Czasami bywa trudno, "ale nigdy tak, żeby nie wiedziała, jak sobie z tym poradzić". Co więcej radzi sobie i zdobywa uznanie i uwagę wśród kapitanów Stowarzyszenia Kapitanów Marynarki Handlowej Australii (słuchają jej z zainteresowaniem, kiedy opowiada o swojej żegludze, zadają pytania, są zadziwieni. "Co za kobieta!", ale nie wpuszczają do baru dla dżentelmenów).
Z mężem Wacławem zakochują się w sobie na nowo, piszą czułe słowa, tęsknią i kochają. "Musisz wrócić, kochanie".
Kiedy zbliża się do końca wyprawy, słyszy o Naomie James, brytyjskiej żeglarce, która okrąża kulę w 272 dni, bijąc rekord szybkości okrążenia świata jachtem. Przez moment niepokoi ją też informacja o Naomi Gash - 52 letniej babci z długim warkoczem, pielęgniarce, która po samotnym wychowywaniu sześciorga dzieci, łapie bakcyla żeglarskiego w wieku 46 lat, pakuje bambusowe flety na pokład, podręcznik do nauki esperanto i opływa w tym samym czasie świat, jednak czterokrotnie zabiera na swój pokład pasażerów.
Po 28.696 milach zamyka pętlę dookoła świata na Mazurku-Pazurku (Pazurek to imię nadane po przekroczeniu równika) 20 marca 1978 roku. Zostaje pierwszą kobietą w historii,
która dokonała tego wyczynu. Przepłynęła 31 tysięcy 166 mil, odwiedziła 21 portów w 10 krajach na 4 kontynentach. Marzyła, by dobić do portu, zakończyć włóczęgę, a kiedy to się dzieje, ogarnia ją żal, że straciła wolność, swobodę otwartej przestrzeni oceanu. Uczucia trwogi doznała tylko raz, kiedy mąż wypłynął do niej na ostatnim etapie w Las Palmas na Gran Canarii płynąc do niej małą motorówką:)
To historia o odwadze, żeglarstwie bez GPS-a, miłości do żeglowania, wolności, ciężkiej pracy, niebezpieczeństwach, samotności, dokonywaniu rzeczy niemożliwych (np. zdobywanie jedzenia, pakowanie, kompletowanie sprzętu).
Jej wyczyn został również wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa.
pierwszej kobiety, która opłynęła świat solo
Paulina Reiter
wydawnictwo Agora SA, Warszawa 2023
liczba stron: 328
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz