"Czasami szczęście i pech tak się splatają, że nie sposób oddzielić jednego od drugiego. Wtedy wychodzą takie łaciate dni: trochę pechowe, trochę szczęśliwe".
Początki przygód Włodzia nie są przyjemne dla niego samego i jego otoczenia. Zdarza mu się ukraść batona z Żabki, wdaje się w bójki z kolegami, nauka nie idzie za dobrze, samotny wałęsa się po okolicy na rowerze. Przekonany o swoim pechu, nie zamierzałby tego zmieniać, gdyby nie pojawienie się ukochanego wujka, który odmienia jego podejście do szkoły i życia, cieszy się na widok małej sąsiadki Samiry, podwozi Włodzia do szkoły swoim autem. A potem dzieją się rzeczy, których Włodzio nie przewidział, nie wyśnił w najpiękniejszych snach. Wszystko przez nieopatrzne umycie zębów szczoteczką wujka i opowieść Samiry o tym, że właśnie to przyniosło mu szczęście. "Możesz sobie nie wierzyć, ale fakty nie kłamią". Od tej pory pisanie sprawdzianów, koszykówka, piłka, ba, nawet normalna rozmowa z młodszą sąsiadką, nie sprawia mu problemów... Od tej pory bucior Abu Hasana (z armeńskiej baśni) zdecydowanie nie wraca jak bumerang, Włodzio "nie potrzebuje kradzionego", bo może przyszło do niego jego własne szczęście.
To opowieść o tym, jak ważna jest rodzina, choćby taki jeden ukochany wujek, który potrafi się mocno i szczerze śmiać, działać "jak prawdziwy facet" kiedy świat innych się wali, działać a nie obiecać czy kłapać paszczą bez namysłu. To także opowieść o tolerancji i sąsiedzkich relacjach. O tym, jak ważne jest nastawienie do życia, otwarte na innych serce gotowe do działania, pozytywne myślenie o sobie, o sile mądrych niuansów przekazywanych w baśniach.
Takie książki z przyjemnością "czytam, bo lubię":)
Zapiski szczęściarza, seria Czytam, bo lubię
Rafał Witek, il. Ola Krzanowska
wydawnictwo HarperCollins, Warszawa 2022
liczba stron: 200
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz