Ośmioletnia Taluta marzy o normalnej rodzinie i kocie. Czym jest normalność? Dlaczego inni zazdroszczą jej rodziców artystów cyrkowych, a ona kiepsko znosi kolejne zabawy taty "o wyborach pomiędzy" czy pływające sztuczne palce w zupie, i dlaczego nie może mieć kota jak inne dzieci w jej wieku?
Tatula (Paulina) pisze swój dziennik przez pół roku (od sierpnia do stycznia) bardzo zwięźle i tylko o tym, co dla niej najważniejsze. Więcej póki co nie może, bo mama zapomina o tym, by kupić jej nowy notes. Tacy już są jej rodzice. Nie liczy się dla nich to, że dziewczynka świetnie opanowała tabliczkę mnożenia, że przeskoczyła klasę wyżej bez ich wkładu w edukację i nadmiernego zaangażowania w życie szkolne. Kiedy słyszą o jej poziomie edukacji, Paulina mówi: "Nie przejmuj się tato, to nie twoja wina":). Oni wolą sztuczki, zabawy, humor. Tata regularnie pyta swoje dzieci, co by wolały: "zjeść kilo owczej wełny, czy wykąpać się w ślimakach?", "przez trzy dni kręcić się na karuzeli, od której robi się niedobrze, czy wykonywać ten sam zawód co ojciec?" itp. Dziewczynka czuje się w swojej rodzinie niby ok, choć uważa że trafiła na kiepskich rodziców. Wszelkie żale i smutki wylewa na papier. Na lodówce zawiesza kartki w serii: "żyć razem", by każdy mógł pisać do siebie, co czuje, jakie ma marzenia, czego nie znosi. W szkole jest aż nadto wzorcowa, doskonale opanowała sztukę dopasowywania się do wymagań nauczycieli. Świetnie radzi sobie z nauką. Przyjaźni się z jedną dziewczynką Adelą, której nawet pozwala ściągać od siebie, w zamian za opiekę nad jej kotem! (jej marzenie po części sprytnie się spełniło:)
Tatula ma starszego brat Łukasza, którego nie cierpi. Dlatego, chce przeskoczyć jeszcze jedną klasę, żeby udowodnić mu, na co ją stać. Ale też żeby być z chłopcami, z którymi przyjaźni się brat (bo czuje delikatną radość z obcowania np. z Antkiem, choć szybko też podejmuje "ważną decyzję w sprawie przyszłego losu: nigdy nie wyjdzie za mąż").
To dziennik zwykłej, choć oryginalnej dziewczynki, która znalazła dobry sposób na to, by pisać o tym, co dla niej ważne. Sposób w jaki to robi, sprawia, że czytelnik z przyjemnością śledzi jej perypetie, przygody szkolne, rozmowy z nieprzeciętnymi rodzicami (zafiksowanymi na punkcie własnej pracy), relacje towarzyskie. Cieszę się, że dalsze losy zostaną opublikowane w kolejnych tomach "Wymienię kiepską przyczepę na kompetentnych rodziców" oraz "Jak przeżyłam pierwszą klasę gimnazjum". Z przyjemnością się nad nimi pochylę.
Chcę kota i normalnych rodziców (fr. Je veux un chat et des parents normaux!)
Marion Achard, tł. Maria Braunstein
wydawnictwo Muchomor, Warszawa 2021
liczba stron: 80
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz