"To najlepsza końcówka lata, jaką miałem" powiedział pewien chłopiec na zakończenie cudownie ciepłych dni po doznanych przeżyciach wypoczynkowo-wysiłkowych. I tego życzę wszystkim rodzicom i dzieciom. Bo fajnie jest spędzać razem czas, pomimo nieraz burzliwych emocji, zmęczenia i trudu. Choć jest i druga strona tego medalu, rano słychać: "muszę iść do przedszkola?", "lekcje - nuda".
Zaczęło się od ogniska przy leśniczówce, jedzeniu pieczonych ziemniaków, słuchaniu opowieści o rykowiskach jeleni, oglądania zjawiska spadających gwiazd, błyskających meteorów- Perseid. Mając w głowie projekt Bajdocji "Matematyka w plenerze" liczyliśmy gwiazdy, podobno jest ich tak dużo jak ziarenek piasku. W naszej galaktyce na Drodze Mlecznej znajduje się 200-300 miliardów gwiazd. W kosmosie może istnieć 100-300 miliardów galaktyk... Tak wyczytaliśmy z odpowiedzi na 100 głupich pytań:)
Potem był klasztor staroobrzędowców w Wojnowie i wystawa zdjęć (kto ma najdłuższe wąsy? ile mamy włosów na głowie? jak szybko rosną włosy? ile dziennie ich tracimy?:). Na początku mamy 100-150 tysięcy włosów, włos rośnie 2-4 lat, około 0.75-1,5 cm miesięcznie, każdego dnia tracimy ich około 30-50:)


Skryte wilki, potężny łoś, dostojny orzeł, myśliwskie spaniele. Przesympatyczne i do zagłaskania osiołki, oswojone sarny, bociek, żuraw i koza Balbinka w Kadzidłowie. Zaskoczenie kolanami żurawi i ich głosem - klangorem niosącym się w przestrzeni, powolnym przyczynianiem się człowieka do zanikania gatunku przez osuszanie terenów i likwidowanie dogodnych miejsc - cichych mokradeł.



Spotkanie oko w oko z jednym z trzech stad dzikich potomków tarpanów - konikami polskimi żyjącymi w rezerwacie Stacji Badawczej w Popielnie. Tu dla Buby naliczyliśmy 24 nogi, 12 par uszu, 6 ogonów. A ile to koni?


Szukanie horyzontu największego w Polsce jeziora Śniardwy (prawie 114 km kwadratowych powierzchni) i podglądanie mazurskich chat. Ciekawostka ze "100 głupich pytań": w wodzie słonej pływak porusza się szybciej niż w słodkiej.


Plażowanie i granie w siatkę, wspólne granie i śpiewanie. Bieganie, udział w akcji i liczenie "kilometrów pomocy", dla dzieci ze szpitala. Mierzyliśmy pokonywaną odległość, prędkość i czas przebiegnięcia. Po wysiłku nawlekaliśmy koraliki do bransoletek zachowując sekwencje kolorów.
A na przedłużenie lata rekreacyjny rodzinno-towarzyski spływ kajakowy fragmentem rzeki Łyny (264 km długości) uchodzącej do Rosji. W silnych duetach rodzic-dziecko:) Mierzyliśmy głębokość rzeki i wysokość gigantycznych trzcin przy pomocy dwumetrowego wiosła. Start przy ukrytej zaporze nad jeziorem Mosąg koło warmińskiej wioski Brąswałd. Niesamowicie pozytywne doznanie. Obserwowania czapli białej, kormorana i zimorodka!, gęste trzciny i sitowia. I chęć powrotu na kolejne równie dzikie odcinki.
Szacowaliśmy wielkość zjadanych malin, zaczynając od tych najmniejszych.
Robiliśmy wyścigi kapslami, i uzupełnialiśmy tarcze obliczeniami.
Liczyliśmy kilometry pokonując leśne drogi, wyboje, mokradła na rowerach. Adrenalina, mmmhh.
A wszystko to w ramach projektu "Matematyka w plenerze". Buba wie, jak łączyć przyjemne z pożytecznym, a ja się od niej uczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz