"Czasem trzeba pokazać swoją siłę, żeby mieć spokój. Nawet jeśli nie jest się silnym, trzeba w pewnych sytuacjach spowodować, żyby inni w to uwierzyli".
Dawid tęskni za Larisą, która wyjechała do Petersburga. W tej części autor opisuje piękną młodzieńczą tęsknotę, tłumiące się myśli na czas nieobecności ukochanej osoby, pustkę i ogromną radość z ponownego spotkania. A kiedy już Dawid i Larisa spotkają się i udadzą na północ Szwecji, tam nie ma czasu na uczucia, zbyt dużo się dzieje dookoła, nawet wspólna kąpiel zostaje przerwana przez groźnie wyglądającego brodacza.
Miejsce z dzieciństwa Dawida, które tak dobrze mu się kojarzyło, teraz zyskuje nowe oblicze. Nic nie jest jak dawniej, "coś wisi w powietrzu". Wszystko zaczyna być niebezpieczne, na granicy życia i śmierci. Nawet odnalezienie Johana, który wie, jak się tu poruszać, zna każdy zakątek rzeki i okolic, nie daje ukojenia i chwili spokoju. Bo złowieszczy helikopter czuwa i straszy w najmniej odpowiednich momentach. Dzielni bohaterowie muszą się wykazać nie lada odwagą i ogromnym sprytem, by dopiąć celu, postawionego przez Johana, by dostarczyć na czas i w odpowiednie miejsce skrzynkę z dokumentem potwierdzającym własność posiadania ziemi, by chronić lapońską wioskę, by ziemia nadal była własnością Samów i nie dopuścić do tego, by firma górnicza wydobywała stąd uran. Akcja trzyma w napięciu, co rusz pojawiają się nowe kłopoty. Błyskotliwość myślenia młodych, doświadczenie, siła woli, wypadek syna i znajomość terenu przez Johana, pomagają skutecznie przemieszczać się w kierunku obranego celu.
Strach
i napięcie widoczne na okładce nie maleje w środku. Autor buduje akcję
stopniowo, dostarcza swoim bohaterom sporo emocji, przygód. Wszystko
dzieje się szybko, niespodziewanie, niebezpiecznie i mocno niepokoi.
Krótka, fascynująca opowieść do wakacyjnego zaczytania.
Pieśń szamana
tytuł szwedzkiego oryginału: Nåjdens sång
Martin Widmark
ilustracje: Katarina Strömgård
wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2017
liczba stron: 172
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz