18.03.2016

Dobra krew


Zachwyca mnie postać Magdy Skopek. Jej chęć odkrywania takich miejsc. Zimno, mokro, wilgotno, daleko od domu. Smakowanie reniferów, kąpiel w lodowatej wodzie, do której nikt z własnej woli nie wchodzi, dokoła komary i meszki. Ciężkie warstwy ubrań. Rewelacja, ale tylko dla wytrwałych zapaleńców i tych, którzy chcą poznać koczownicze plemię i "choć trochę zrozumieć trudne życie Nieńca".

Przeprawa na północ Rosji to już wyczyn, pokonywanie kolejnych etapów drogi, poznawanie ludzi, otwartość na nich i schowanie strachu, uprzedzeń, zaufanie, że ich wskazówki są właściwe. Mapy ukazują wielkie nic (jak u Mariusza Wilka czy Michała Książka), trudno cokolwiek zlokalizować w odległej przestrzeni, w której stoi zaledwie słup betonowy. W końcu dotarcie tam. Pokonanie barier, wdrożenie w codzienne życie obcych ludzi. Swoją obecnością wywołuje zdziwienie i śmiech: "tundry się zachciało", "nie potrafię zrozumieć, jaki masz z tego kajf, że się pchasz do nienieckiego czumu, ale dam ci radę... sama próbuj".

Tundry "nie można ogarnąć wyobraźnią, a tym bardziej opisać, wytłumaczyć jak bezgraniczna to przestrzeń i pustkowie. Ziemia jest daleko. Na ziemię trzeba lecieć kilka godzin helikopterem, a potem jeszcze samolotem".

Wspaniale czyta się kolejne strony, kiedy Magda wdrożyła się w życie Nieńców, stała się swoja. Od zwykłej czynności pokazuje codzienność koczowników, ich zwyczaje, wierzenia, poglądy, obowiązki, rozmowy. Dostosowuje się do ich praw, do obowiązujących reguł (siedzieć ze spuszczonymi w dół nogami, żeby bliźniaki się nie urodziły, nie przechodzić nad liną czy nożem, itd.). Jeść to, co oni (krew renifera, opalony z włosków młody pant, wędzony język, mózg wydłubywany łyżeczką z czaszki, oko do żucia, surowa ryba, twarda nerka). Nieńcy podsuwają jej wszystkie smakołyki w ramach gościnności, obserwują, śmieją się. Opowiadają o sobie, o życiu, ganią, kiedy zrobi coś nie tak, przekroczy granicę dozwoloną dla kobiety. "Ile tolerancji i taktu potrzeba, kiedy tyle osób mieszka na tak małej przestrzeni. Tutaj nie da się trzasnąć drzwiami i wyjść". Tu trzeba mieć siły, zdrowie i duży dystans do siebie. 

Siedzą teraz obok siebie ona "i to zimno do szpiku kości", trudy życia w zimnie, wilgoci i wietrze. Przygląda się trybowi życia dostosowanemu do pogody i reniferów. Poznaje sztukę opieki nad renami, doglądaniem ich, szczepieniami, ucinaniem poroża, zabijaniem dla mięsa, futra, dostarczenia niezbędnych witamin dla organizmu człowieka. To, że Nieńcy zachowali jeszcze tak wiele z tradycji, zawdzięczają reniferom, które przemieszczają się od Uralu po Kamczatkę, a oni z nimi."Refnifer jest święty, bo dla człowieka oznacza życie".

"W Afryce to Nieńcy nie chcieliby żyć, tam dzicy, straszno jakoś, nago chodzą, niecywilizowani". Nie to, co oni, ubrani, klimat sprzyjający, ciepło i przyjemnie:) "Bo my po prostu tacy niewychowani jesteśmy, grzeczności brak, to tundra, a nie francuskie salony". Autorka uwielbia te klimaty, wyczuwalna jest tęsknota za nimi, fascynacja ich gościnnością i prostotą życia, zamiłowanie do nienieckich zwyczajów. Na tak wiele jej pozwolili, tak mocno się odsłonili, na zdjęcia zezwolili. Taka współczesna antropolożka, która żyje z nimi, wraca do nich wielokrotnie i kiedy przyjeżdża do swoich, zafascynowana, pełna wrażeń, spotyka znaki zapytania. Bo tu każdy żyje swoim życiem.


Dobra krew
Magdalena Skopek
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012
liczba stron: 376

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...