Kolejne tytuły w serii Czytam sobie polecają się na sierpniowe i wrześniowe popołudnia do trenowania sztuki czytania, od poziomu pierwszego i składania prostych słów do trzeciego, samodzielnego czytania całej opowieści.
Rejs
"Statkiem Gagatkiem" to nie lada przygoda. Sama nazwa statku pokazuje, że nie jest to zwyczajny pojazd i będzie się działo. Tym bardziej, że statek jest przebojowo kolorowy, kapitan
muzykalny, serwowana zupa uruchamia ślinianki, a pasażerowie szczęśliwi. Podróż takim statkiem to czysta przyjemność, nawet jeśli statek sam zmienia kurs i chce zamiast do Honolulu płynąć w wybrane przez siebie miejsce.
"Marta i zagadka starego lustra" przenosi nas do muzeum z wydawałoby się nudną wystawą starych luster i spotkania z legendą o panu Twardowskim. Ekscentryczny wuj Marty o imieniu Damazy, profesor i wynalazca, oprowadza ją po niezwykłym świecie, zagląda do historii (król Zygmunt Stary i wywołane przez pana Twardowskiego (Laurentiusa Dhura) widmo zmarłej żony). Opowiada o dziwakach, wynalazcach, astrologach dawnych wieków sprzed 500 lat. O ogromnym kogucie Twardowskiego, jego lotach nad Krakowem i kontaktami z siłami nieczystymi. I tym, że w tamtych czasach lot samolotem, dron, modyfikacje genów zwierząt czy owoców brzmiały jak czysta magia.
I trzeci tytuł " Wieliczka, czyli przygoda w kopalni" to wycieczka klasowa do kopalni soli z nauczycielem o zacnym pseudonimie Klucha, którego uczniowie muszą czasem przywoływać do porządku. Zapowiadająca się nudno, choć plusem jest chłód, wyprawa do kopalni soli, wpisanej na światową listę dziedzictwa kulturowego, z obowiązkowym lizaniem ścian:), okazuje się wspaniałą podróżą w czasie. Bo główni bohaterowie poznają istoty (sksat Cesław i wodnik), które są wzywane kiedy ktoś "potsebuje pomocy". I faktycznie okazuje się, że tajemnicze zwierzę o wyglądzie pływającego jednorożca potrzebuje pomocy i powrotu do swojej epoki i wody morskiej, która po stu milionach wieków pozostawi sól. A dzieciaki drążąc dawne korytarze dowiadują się wielu ciekawych informacji w międzyczasie, choćby tego, że w średniowieczu sól była nazywana białym złote, kto ją miał, był bogaty, a Uniwersytet Jagielloński w Krakowie został sfinansowany dzięki funduszom pozyskanym z soli; o uzdrowiskowych tężniach, w których można oddychać solą; o balach w Komorze Łętów. Zamieniają słowo z samym Mikołajem Kopernikiem, który zawsze "szuka odpowiedzi w gwiazdach". I nadziwić się nie mogą Smartfonowi "bo trzeba być Smartfonem", który żałuje że nie zrobił na tej wyprawie zdjęć, zamiast ekscytować się przeżytą niebywałą przygodą miliony lat wstecz.
Statek Gagatek. Czytam sobie, poziom 1Rafał Witek, il. Jola Richter-Magnuszewska
wydawnictwo HarperKids, Warszawa 2024
liczba stron: 32
Marta i zagadka starego lustra. Czytam sobie, poziom 2Wojciech Widłak, il. Ewa Poklewska-Koziełło
wydawnictwo HarperKids, Warszawa 2024
liczba stron: 48
Wieliczka, czyli przygoda w kopalni. Czytam sobie, p. 3Zofia Stanecka, il. Kasia Kołodziej
wydawnictwo HarperKids, Warszawa 2024
liczba stron: 64
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz