Autorka dobrze stopniuje napięcie w czytelniku. Po początkowym szoku doznanym podczas opisu kamienowania 8-letniej dziewczynki w czerwonych sandałkach, następuje wyciszenie emocji. A potem Lene Wold dodaje kolejne wstrząsy, odsłania skrawki historii, którą układa w całość i zaskakuje opisami wydarzeń i relacjami, od których cierpnie skóra.
Pozyskanie informacji, potajemne rozmowy, ukrywanie tożsamości głównych postaci, kosztowało ją sporo stresu, strachu, niewątpliwie szczęścia, miesięcy przygotowań i sprytu "świeżo upieczonej dziennikarki". Analiza dokumentów, spotkania z obywatelami Jordanii, nagrania, obserwacje. Książka poświęcona jest pamięci jordańskich kobiet zamordowanych w imię honoru. Nie jest lekka i przyjemna. Niewygodnie pozostaje w pamięci. Oparta na relacjach naocznych świadków wydarzeń i informacjach zaczerpniętych z prasy, dokumentów prawnych, raportów obdukcji. Autorka wyszukuje osoby, które mają odwagę dzielić się z nią swoimi koszmarnymi historiami. Słucha ich, nie osądza.
Podaje rękę mężczyźnie, który mając 11 lat zmuszony był zabić swoją matkę, a potem jako ojciec zastrzelił jedną ze swoich córek. Z ostrożnością poznaje historię rodziny Rahmana, w której honor i poddanie się prawu stoi na pierwszym miejscu. Gdzie zdawałoby się wspaniała miłość Baby i Szarkiji, mogły trwać w nieskończoność. A jednak wolność, spokój, rodzinna sielanka w pewnym momencie przekształca się w brutalne rozstanie, bo "wstyd zapuścił korzenie tam, gdzie kiedyś był honor". Mały Rahmann chce mieć "matkę taką jak wszyscy, która sprawia jak najmniej problemów", a nie odważną i brnącą do przodu pomimo zakazów i obowiązujących norm. Jednym z kluczowych wspomnień dzieciństwa Rahmanna jest kamienowanie "Masumy mocnej", małej dziewczynki w wymownych czerwonych sandałkach, za przyzwoleniem uczonego męża stanu, "który potrafi rozsądzić między dobrem a złem", i rozszalałego tłumu innych mężczyzn.
Mordy na dziewczynkach i kobietach dokonywane są w Jordanii w imię Allaha i "religii pokoju", kultury, w której "kobiety mają cześć lub reputację, mąż-honor. Kobiety mogą stracić reputację, mężczyźni mogą odzyskać honor. Ale do tego potrzebna jest odwaga - zabójstwo honorowe".
Odtąd nic nie jest jak dawniej. Sprawa honoru tkwi w umyśle mężczyzny głęboko. Czy jest do końca pewny słuszności kolejnych wyborów? Jakie wspomnienia pozostają w jordańskich kobietach, którym udało się przeżyć? Jakie emocje wywołuje fakt rąbania siostry na kawałki, okaleczanie, gwałty, bezkarność, ukrywanie się w więzieniu, by uciec od rodziny, której obowiązkiem wobec prawa jest zabicie dziecka, żony, matki? Co wywołuje większy strach, posiadanie córki, ukrywanie kobiety za zasłoną czy obowiązek wobec prawa? Czy kiedyś "prawy mężczyzna" odkryje i uszanuje, że kobieta nie jest jego własnością i nie ma prawa decydować o jej życiu?
Niemal każda strona tego reportażu wywołuje niedowierzanie, lęk. System prawny Jordanii dopuszcza własne interpretacje, co legalne, a co nie. Ułaskawia sprawców zabójstw honorowych, balansuje między skrajnie liberalnymi a konserwatywnymi zwyczajami, składając na karb rodziny odpowiedzialność za "moralne" postępowanie płci żeńskiej (gdzie np. samotne wyjście kobiety wieczorem jest potępione i traktowane jako sprzedajność!).
Podaje rękę mężczyźnie, który mając 11 lat zmuszony był zabić swoją matkę, a potem jako ojciec zastrzelił jedną ze swoich córek. Z ostrożnością poznaje historię rodziny Rahmana, w której honor i poddanie się prawu stoi na pierwszym miejscu. Gdzie zdawałoby się wspaniała miłość Baby i Szarkiji, mogły trwać w nieskończoność. A jednak wolność, spokój, rodzinna sielanka w pewnym momencie przekształca się w brutalne rozstanie, bo "wstyd zapuścił korzenie tam, gdzie kiedyś był honor". Mały Rahmann chce mieć "matkę taką jak wszyscy, która sprawia jak najmniej problemów", a nie odważną i brnącą do przodu pomimo zakazów i obowiązujących norm. Jednym z kluczowych wspomnień dzieciństwa Rahmanna jest kamienowanie "Masumy mocnej", małej dziewczynki w wymownych czerwonych sandałkach, za przyzwoleniem uczonego męża stanu, "który potrafi rozsądzić między dobrem a złem", i rozszalałego tłumu innych mężczyzn.
Mordy na dziewczynkach i kobietach dokonywane są w Jordanii w imię Allaha i "religii pokoju", kultury, w której "kobiety mają cześć lub reputację, mąż-honor. Kobiety mogą stracić reputację, mężczyźni mogą odzyskać honor. Ale do tego potrzebna jest odwaga - zabójstwo honorowe".
Odtąd nic nie jest jak dawniej. Sprawa honoru tkwi w umyśle mężczyzny głęboko. Czy jest do końca pewny słuszności kolejnych wyborów? Jakie wspomnienia pozostają w jordańskich kobietach, którym udało się przeżyć? Jakie emocje wywołuje fakt rąbania siostry na kawałki, okaleczanie, gwałty, bezkarność, ukrywanie się w więzieniu, by uciec od rodziny, której obowiązkiem wobec prawa jest zabicie dziecka, żony, matki? Co wywołuje większy strach, posiadanie córki, ukrywanie kobiety za zasłoną czy obowiązek wobec prawa? Czy kiedyś "prawy mężczyzna" odkryje i uszanuje, że kobieta nie jest jego własnością i nie ma prawa decydować o jej życiu?
Niemal każda strona tego reportażu wywołuje niedowierzanie, lęk. System prawny Jordanii dopuszcza własne interpretacje, co legalne, a co nie. Ułaskawia sprawców zabójstw honorowych, balansuje między skrajnie liberalnymi a konserwatywnymi zwyczajami, składając na karb rodziny odpowiedzialność za "moralne" postępowanie płci żeńskiej (gdzie np. samotne wyjście kobiety wieczorem jest potępione i traktowane jako sprzedajność!).
Honor. Opowieść ojca, który zabił własną córkę
tytuł norw. oryg.: Ere vare mine dotre: En fars fortelling om a drepe sitt eget barn
Lene Wold
przekład: Mariusz Kalinowski
wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2020
liczba stron: 184
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz