
"jak byłem mały, ciągle coś kolekcjonowałem"
Tata
żył w innych czasach niż jego córka, każda nowa rzecz wiązała się z
luksusem, z dostępem do lepszego świata. Puszka po zagranicznym
napoju, znaczek pocztowy wiązały się z tęsknotą za nowoczesnym Zachodem.
Dziś gdy konsumpcjonizm zalał w pełni, dzieci zarzucane setkami rzeczy
od pierwszych lat życia, nie czują tej iskry i radości ze zbierania.
Wszystko jest dostępne, wszystko można kupić, ba, całe kolekcje gotowe
można kupić, nie wkładając wysiłku i żmudnego oczekiwania na kolejną
rzecz. Dlatego bohaterka tej książeczki przez tydzień kolekcjonuje
bardzo nietypowe ważne rzeczy, by sprawdzić, czy "sprawi jej to
przyjemność".
Niebo o zachodzie
słońca, piosenka śpiewana przez mamę, obserwowanie mrówek, frajda bycia
po jakimś stresującym zdarzeniu. Te i inne ważne rzeczy dziewczynka
zauważyła, zdobyła się na wysiłek, doceniła chwile, które mijają,
utrwaliła je w ładnym zeszycie. Przy pomocy taty znalazła sposób na
nudę. A przy okazji potrenowała uważność i wdzięczność za to, co ją
spotkało.
Autorka zachęca do
takiej aktywności małe dziewczynki i chłopców, do utrwalania ważnych
chwil, pomimo pędzących dni, do bezterminowego doceniania tego, co
dostajemy od świata każdego dnia.




Agata Matraś
wydawnictwo dziwny pomysł, Gdańsk 2019
liczba stron: 36
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz