Przyjemnie wciągnęła i rozbawiła mnie ta historia czytana w czasie świątecznym, między kawałkiem ciasta a kubkiem kawy (mocno żałuję, że część jej została na kartach książki:(. Lekka, zabawna, ze śniegiem, rodzącym się uczuciem i przełamywaniem swoich granic i przyzwyczajeń.
Malia nie cierpi świątecznej otoczki, nastroju światełek, choinek i ozdób. W pracy zrobi wszystko, by klienci kupili produkty związane z Bożym Narodzeniem i cieszyli się z tego czasu jak najbardziej. Po powrocie do domu, odgrzewa lazanię w mikrofalówce, ogląda Pretty Woman i sączy wino. Porzucona przez mamę w Wigilię świąt, wychowana w domu dziecka i rodzinie zastępczej, święta nie kojarzą jej się z ciepłem rodzinnych świąt. Co więcej ma w głowie pewien dom z dzieciństwa, do którego weszła omyłkowo, żeby się ogrzać niczym Dziewczynka z zapałkami, i została brutalnie z niego wyrzucona. A los sprawi, że odwiedzi ten dom jako dorosła i na zawsze będzie chciała wymazać z pamięci 25 grudnia. Choć nienawidzi kłamać, w tym roku udaje, że spędza święta za granicą, żeby nie być razem z rodziną (kochającą bardzo Cooperów). Na drodze Malii staje Cameron, który potrafi o wiele więcej zdziałać w kuchni (nauczy ją lepić polskie pierogi), dom ma przystrojony mocno, kocha święta, dekoracje, świąteczne hity, i w zabawny sposób stanie się za wszelką ceną stanie się "Namolnym Mikołajem" zmuszającym czytania listów i stawiania wyzwań do aktywności, wychodzenia z domu, smakowania i radości. Cameron jest w trakcie rozwodu, prowadzi restaurację, jest menedżerem, kucharzem i kelnerem, na dodatek właścicielem. Ma przed sobą jasny cel, kiedy poznaje Malię: w ciągu pięciu dni chce sprawić, by zmieniła swoje podejście do świąt. Naprawdę robi to wyśmienicie. Urzeka zabawą w niepytanie, a mówienie o sobie i swoich wpadkach, radościach i ważnych chwilach, to dobra okazja, żeby się trochę poznać. Pokazuje wrażliwość, kiedy zdradza płacz przy oglądaniu Titanica, bawi chodzeniem w swetrze z bałwanem. Imponuje przygotowywaniem wyśmienitych dań, luzem i ekscytacją na widok Mali. Przynosi jej uśmiech i spokój, świetnie odgaduje i wstrzela w jej potrzeby. A ona? Nigdy nie płakała przy żadnym filmie, twardo stąpa po ziemi, nie umie jeździć na rowerze, rolkach ani łyżwach, przerażają ją spojrzenia obcych ludzi, paraliżuje ścisk. Nie może pozwolić sobie "delikatny i subtelny dotyk palców Camerona", na zakochanie... Choć tak swobodnie się przy nim czuje, tak bardzo potrzebuje ostoi, zakotwiczenia...
Ech, jak miło przy niej mija czas.
K.K. Smiths, tł. Dominika Chybowka-Jang
wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2024
liczba stron: 336
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz