13.03.2024

Służące do wszystkiego

 

„Andzia dałaby sobie za nas utoczyć krew”

Po Chłopkach czas na Służące. Autorka pisze w bardzo przyjazny sposób, tak że nie czuje się upływających stron. A losy ludzi, które porusza są niezwykle przejmujące. Służące trafiały na domy, gdzie ogrom obowiązków często je przytłaczał. Stworzone „do trywialnych czynności” odpowiednio przyuczone, bez prawa do wypoczynku, urlopu, panie od wszystkiego (pokojówki, kucharki, opiekunki, sprzątaczki), od prania, przez podawanie kawy, otwieranie drzwi, wysłuchiwanie kłopotów, robienie zakupów, po opiekowanie się dziećmi i nieraz zastępowanie im matki. Po skończonej służbie lub w trakcie dostawały mniej lub bardziej obiektywne opinie, które albo dodawały im skrzydeł i szans na znalezienie lepszej służby, albo zamykały drogę do dalszej pracy. Często bezimienne, zwykle zwane Kasią, Marysią albo Andzią, bo po co pamiętać ich imię, skoro za chwilę się zmieni, a i wyższość łatwiej tak okazać i jej zależność od pana.

 
Koniec XIX wieku służące były wybierane jak na targach niewolników. Nastręczane przez specjalnych ludzi (stręczyciel, rajfurek). Przejęte, zestresowane, oszukiwane. Często skazane na tułaczkę od domu do domu, przemęczone, niewyspane, zużyte przez ciężką fizyczną pracę. Bez prawa do kąpieli, chyba że na końcu po innych domownikach. Posądzane o romanse („napięcia i iskrzenia”, zazdrość pani o młodą służącą), kradzieże (gangi rabusiów, które znalazły drogę do bogaczy przez serca służących; wiele panien dało się im zwieść, uwieść). Ale bywają i szczęściary, które trafiają do zamożnych kulturalnych domów, gdzie mają swój kąt do spania, jedzenie, przerwę na odpoczynek, i otrzymują pozytywne rekomendacje. Pracowite, uczciwe, kulturalne, które są nie tylko pomocą, ale i dobrą przyjaciółką domu. Nie raz związane na lata, wdzięczne do śmierci. „Kochała nas i była dla nas jak członek rodziny”. „Dobra służąca jest prawdziwym skarbem, a jej utrata katastrofą”.

Wiele słynnych osób miało swoje służące. U Henryka Sienkiewicza (Maria Luty zadbała o utrzymanie dorobku pisarza, pamiątki po nim jak narodowy skarb), Marii Dąbrowskiej, Witolda Gombrowicza (który tak lubił swoją bystrą „najinteligentniejszą w domu” służącą Anielę, że jej komentarz do "Ferdydurke” zamieścił na końcu swojego dzieła: „Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba”), Stanisława Wyspiańskiego (który związał się z „zaczepną i wyzywającą” Teosią, malował na cudnych obrazach i stał się pośmiewiskiem dla rodziny i otoczenia; przeżyli wspólne życie w biedzie, zdani na łaskę rodziny, która nie zaakceptowała Teosi).

W Warszawie na początku XX wieku to bardzo popularny zawód. Zamożny dom ma przynajmniej jedną służącą. Dlatego też powstają szkoły, w których dziewczęta mogą uczyć się fachu, konkretnej pracy, kulturalnego usługiwania i doskonalenia w zawodzie, kończąc je z certyfikatem, gotowe do usprawniania życia domowego. Dodatkowo kończą kursy gotowania, pieczenia, ozdabiania, przygotowania stołu. Mają odgórny zakaz służby w domach żydowskich. Ich losy są różne: jedne kończą jako prostytutki (samotność, brak oparcia i niepewność przyszłości w łatwy sposób wykolejały dziewczyny), inne zostają świętymi (jak Aniela Salawa, która ciężko pracowała na służbie w Krakowie; uwielbiała tańczyć i ładnie się ubrać, dużo się modliła. „Ładnie ma się ubierać dziewczyna, która Boga kocha”. Patronka gospodyń domowych).

Kiedy w końcu wybrzmiała potrzeba ochrony służących w Sejmie, zmiany prawa i mentalności większość odrzuciła propozycję, w ich interesie było utrzymanie status quo. Służące zostały porzucone i zmarginalizowane na wiele lat. Sukcesem było włączenie służby domowej do grupy pracowników objętych ubezpieczeniem w kasie chorych. Oznaczało to prawo do emerytury w wieku lat siedemdziesięciu i do zasiłków chorobowych. Z czasem służącą do wszystkiego zastąpiły gosposie lub pomoce albo pracownice domowe, najczęściej dochodzące. Prawo, które pozwalało służącą chłostać, przestało obowiązywać. Służąca nie musiała za każdym razem wstawać, gdy pani do niej mówiła. Nie szła już do „obowiązku” ani na „służbę”, a najmowała się do pracy, czyli do pomocy w domu. Przestała służyć, teraz po prostu pracowała.

Służące stały się unieważnioną grupą społeczną, nie doczekały się dokładnego opisu, archiwa i dokumentacja z nimi związana są bardzo skromne. Tak jak zawsze pozostały nieistotne. Książka powstała ku ich pamięci, i z nadzieją, że świat można zmieniać na lepsze, pomimo wyzysku, pogardy, chciwości. Autorka czerpała informacje ze zbiorów muzealnych, archiwów prywatnych rodzin, relacji, książek i artykułów. Reportaż przywołuje wiele historii, upamiętnia pojedyncze służące i oddaje hołd całej grupie.

Służące do wszystkiego

Joanna Kuciel-Frydryszak

wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2018

liczba stron: 416

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...