Historia życia Macieja Berberki przejmuje, pasjonuje, zachwyca, pokazuje, że to, co komu pisane, spełnia się. Zdobywanie pięciu ośmiotysięczników, wspinaczka z rodziną, turystami, alpinistami na tyle szczytów. Niesamowita frajda z życia, czerpanie sił z małżeństwa i rodziny, z tworzenia sztuki w drewnie, z bycia spokojnym beztroskim artystą, i jak magnez przyciąganie gór. Bo kto raz pozna ten smak, powraca w nie, a kto doświadczy porażki, chce kiedyś udowodnić sobie, że to jednak góra dla niego, że jest w stanie tam dojść.
W tej książce szczegółowo została opisana pierwsza próba dojścia Macieja Berbeki na Broad Peak (1988 rok). Przygotowania w czasach komunizmu w szarej Polsce, zdobywanie sprzętu na wyprawę, zapach wielkiego świata. Trudno byłoby nie skorzystać z takiej
przygody. Zimowa wyprawa w Karakorum było wydarzeniem bezprecedensowym. Jak się okazało po powrocie do Polski, nie był to szczyt, ale przedwierzchołek - Rocky Summit. "To było wariactwo". Brak sukcesu całej ekipy i wejścia na planowane K2 miało mogło zastąpić zimowe dojście Alka Lwowa i Maćka Berbeki na Broad Peak? I wydawało im się, że weszli (mieli tylko jedno radio do porozumiewania się), być może dzięki tej niewiedzy ocalili wtedy swoje życie? Jak zadra tkwi w Berbece ten wyczyn i "zmowa milczenia" pozostałych członków ekipy, a kiedy po latach spotka na szlaku Lwowa, nie zamienią ze sobą nawet słowa. Późniejsze działania i zdobywanie kolejnych wierzchołków przysłoni tę porażkę, bohater pokaże nie raz, jak ważne są dla niego wysokie góry, i jak wielki respekt do nich czuje, jak doznaje mistycznego kopa.
Kiedy po 25 latach zbiera się nowa grupa, kiedy Maciej Berbeka zostaje zaproszony do wyprawy narodowej zorganizowanej przez Artura Hajzera, już jako doświadczony członek załogi ma możliwość wejść na nią ponownie, robi to, "jak nikt inny, zasłużył na to". Bo coś go tam pcha. Może niezałatwione porachunki, może zew albo zwyczajne przeznaczenie? Już na niej zostaje. Bo "góry są", odmieniają, zachwycają pięknem, ale też wymagające, bezlitosne i zabierają tych, którzy je kochają. A chęć zajrzenia "na drugą stronę lustra" jest wielka, powrotu i jak najmniejszego ryzyka także.
Z dużą przyjemnością poznałam życie Berbeki. Jest w nim tyle spokoju, beztroski, marzeń, jest skrywana ale jednak wielka radość ze zdobywanych szczytów, z bycia przyjacielem/partnerem podczas wypraw, z czasem z roli przewodnika i "niespełnionego ratownika" TOPR, z zabierania najbliższych w te miejsca, które on kocha. A w codziennym "nizinnym" życiu z bycia mężem (Ewa "Wiedziała za kogo wychodzi za mąż. Pokochała himalaistę i nigdy nie próbowała ściągnąć go z gór"), ojcem, dziadkiem, nauczycielem od projektowania mebli, specjalistą od grafiki i scenografii w Teatrze Witkacego w Zakopanem. Jest smutek i gorycz z porażki, jest tęsknota za tym, co niezdobyte. Ważne punkty wyznacza zdobywanie kolejnych wierzchołków. Szkoda, że Broad Peak, a właściwie Rocky Summit, jest jednym z bardziej znanych, choć tyle innych było doniosłych i pięknych (Mt. Blanc, Pik Komunizma, Annapurna, Manaslu (wejście bez tlenu), Czo Oju (w zdobywaniu szczytu na szczęście nie przeszkodziły kłopoty z celnikami przez sianko podarowane mu na Wigilię:), Mt. Everest, Broad Peak). Czuję wielką radość z poznania tego "lodowego wojownika", zdobywcy pięciu ośmiotysięczników, pierwszego Polaka, który zimą
przekroczył wysokość 8000 metrów w Karakorum.
Berbeka zachwycił mnie, z nieskrywaną przyjemnością zanurzyłam się w radość zdobywanych przez niego szczytów (podobnie jak dawniej Spod zamarzniętych powiek Adama Bieleckiego). Himalaizm to niewątpliwie trudna, wymagająca sztuka życia dla wybranych. Potrzebuje tak silnych i opanowanych bohaterów, ich rozważnych i odważnych ataków na szczyty, odwrotów w momentach niemożliwych na sukces i powrotów w zwykłą codzienność.
Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku
Dariusz Kortko, Jerzy Porębski
wydawnictwo Agora, Warszawa 2020
liczba stron: 340
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz