"To dość niezwykłe, że najwyższe góry są skrojone dokładnie na miarę ludzkich możliwości". Długo czekałam w kolejce na tę książkę. W końcu się doczekałam, i zachłannie pochłonęłam w kilka wieczorów. Bo jest napisana przez pasjonatę, ekstra pozytywnego człowieka, mega silnego fizycznie i psychicznie, jednego z niewielu tak wybitnych himalaistów, którego nieskrywanym marzeniem jest po prostu "być starym".
Był czas burzy medialnej, kiedy o Adamie Bieleckim usłyszało całe społeczeństwo. Podziwiałam go wtedy, jeszcze bardziej podziwiam teraz i czuję ogromny respekt wobec tych, którym nie straszne wysokie góry i wspinaczki zimowe.
Jako dziecko i młodzieniec dostawał od rodziców wolną rękę na to, co robi, od dziadka miłość do geografii i przyrody. Nie nadużywał zaufania, doskonale umiał wykorzystać wolny czas i spędzać go na kolejnych treningach, wspinaczkach górskich, nie tylko wakacyjnych i zimowych, ale choćby i wekendowych. Z głową przepełnioną pozytywnymi doznaniami ze skał, wracał na lekcje. Szczęśliwy, bo nie przygnieciony sprawami typowymi dla nastolatków. Odważny i bystry. Wiedział, jak wagarować z głową:) A potem zdobywał kolejne uprawnienia, szczyty, kończył kursy, organizował wyprawy. Dostał się do Polskiego Związku Alpininizmu, z którym było trochę łatwiej o większe wyprawy w Alpy czy Himalaje. I poszło. Praca w konkretnym celu - dla przygody, nieoczekiwany zwrot i zaufanie społeczeństwa, przygoda z crowdfundingiem.
Słynne Broad Peak, Makalu, Gaszerbrum, próba pod Nanga Parbat, Elbrus, Aconcagula, Denali, Chimborazo, Cotopaxi, Ruwenzori, Ras Daszen, Matterhorn, masyw Cordilliere Blanca, aklimatyzacja na Ojos de Salado, marzenia o K2..., można by długo wyliczać. I być dumnym z perfekcjonizmu polskich i światowych himalaistów, którzy znają setki drobnych rzeczy, i nie mogą ich zaniedbać, żeby przeżyć. "Prawdziwym sensem życia nie są ośmiotysięczniki, tylko to, co czeka na mnie, kiedy z nich wracam". Intensywne doznania smaków, kolorów, zapachów, na które zwykle nie zwracamy uwagi, a które po tygodniach/miesiącach przebywania w wysokich górach, stają się "potężnymi bodźcami".
Dużo cennych informacji o wychowaniu, relacjach międzyludzkich, wyprawach, przygotowaniach, szukaniu odpowiedniego partnera ("trudniejsze niż znalezienie żony":), dużo kolorowych zdjęć. Niesamowita dawka adrenaliny. Wolność. Wielka pasja. Ogromna pokora. Sztuka mistycznych doznań. Nieudane wejścia i piękne sukcesy. Współpraca z największymi ludźmi tej branży. W końcu zawodowe wspinanie, czas na sport "ściganie z samym sobą", komfort psychiczny i rodzinę, zaplanowane treningi, wsparcie finansowe.
"Himalaizm nie ma w sobie niczego, co by czyniło nas wyjątkowymi... Nie uważam, żeby miał jakiś głęboki sens. Jest moim wyborem i zupełnie nie ma we mnie potrzeby przekonywania całego świata, że to bardzo fajne zajęcie". A tak nęci. To specyficzny i bardzo niebezpieczny sport, nie ma w nim reguł, przepisów, medali, kibiców. Tylko góry są świadkami sukcesów i porażek. Tylko góry sprawdzają, kto ma naprawdę twardy charakter, uparty umysł, kto potrafi wywalczyć kolejny krok i oddech, pokonać wątpliwości, zmotywować się i wydrzeć kolejny metr zdobywanej górze.
Spod zamarzniętych powiek
Adam Bielecki i Dominik Szczepański
wydawnictwo Agora SA, Warszawa 2017
liczba stron: 384
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz