Kiedy coraz mocniej uwierał mnie obrastający tłuszcz wygodnictwa, wymyśliłam sobie już zimą, że może czmychnę gdzieś z domu na jakiś czas. Zmienię otoczenie. Nadwyrężę inne części ciała, żeby zapomnieć o tych przeciążonych.
Udało mi się. Choć najpierw obawy, strach i tęsknota za bliskimi były mi towarzyszami. W rezultacie po dwóch tygodniach wróciłam silniejsza, opalona, całkiem zadowolona. Wzbogaciłam ziemię o kilkanaście tysięcy nowych drzewek. Słuchałam ptasich treli, z bliska przyjrzałam się kornikom i szeliniakom. W porannym krajobrazie przemykały po łąkach i drogach zające, jelenie, żurawie. Przyroda wiosną zachwyca. A lasy są w dobrych rękach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz