Zdecydowanie lepiej czuję się w domach nieidealnych, z ludźmi nieudanymi, potrafiącymi przyznać się do pomyłki, wpadki, umiejącymi śmiać się ze swoich wad (i pracować nad nimi).
Pięciu nieudanych mieszka razem, i dobrze im ze sobą. Sflaczenie, dziury w brzuchu, dziwactwo to przecież żadna przeszkoda, by przyjaźnić się ze sobą. Jest przynajmniej z czego się pośmiać, bo to, "kto z nich jest najbardziej nieudany", mocno bawi. A jak się cieszą, kiedy któremuś coś wyjdzie! W ich życie wkrada się niezwykły gość, który chce przeorganizować im życie, opracować lepszy plan na życie. Jest to niezwykle trudne, bo pomysły pięciu są felerne, niemrawe i zwyczajnie słabe. Nie nadają się do niczego według norm Idealnego. Ale poza tym nieudani są ekstra, zauważają w sobie rzadko spotykane dobre cechy, a kiedy coś im wyjdzie, ogłaszają święto:) I pasują do siebie jak ulał, tak "jak głupia mina do idealnego, choć samotnego".
Prosty i ważny przekaz trafia w czasy, kiedy indywidualiści siłują się na oryginalność i bezbłędność, zapominając o beztrosce, przyjaźni, empatii. A przecież nie trzeba być idealnym, żeby być wyjątkowym:) Pełne humoru i ciepła, koślawe, trochę nieudane, stylizowane na dziecięce ilustracje, fantastycznie prezentują bohaterów.
tytuł włoskiego oryginału: I cinque malfatti
Beatrice Alemagna
wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2015
seria: Polecone z Zagranicy
liczba stron: 36
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz