4.03.2016

Moje życie polarnika


W sylwetce Marka Kamińskiego najbardziej zdumiewa mnie różnorodność pasji i uparte dążenie do zamierzonych celów. Pasja robienia czegoś towarzyszyła mu bowiem od dzieciństwa, przez całą młodość, i teraz będąc dorosłym, nie poprzestaje na kolejnych fajnych pomysłach, które porywają nie tylko jego, ale też innych.

"Bez przechwalania się mogę chyba powiedzieć, że byłem dzieckiem o wielu pasjach", pisze Marek Kamiński. Olimpiady sportowe, geograficzne, polonistyczne, fotograficzne, szachy, filatelistyka. Nie dla wygranej, dla własnej satysfakcji, jak potem wyprawy. Bo "jeśli robi się coś z pasją, to będzie to zawsze dobre dla nas, nigdy nie okaże się stratą czasu". W tle rozwód rodziców, nieprzynależność do żadnego z nich, niemal totalna wolność, którą trzeba umiejętnie zagospodarować. Spodobało mi się wysyłanie listów w butelce najpierw polską rzeką, potem na Morzu Północnym. Pierwsze wyjazdy zagraniczne, rejsy, ogromna pasja bycia na wodzie, autostop wodny i lądowy, włóczęgi, jak na młode lata przystało. Do tego studia filozoficzne, nieustanna analiza siebie, "podróże w głowie", sztuka rozwiązywania problemów, poczucie, że "świat jest większy od nas". Potem próba budowania jachtu, która sama w sobie była wielką przygodą, bo "marzenia były groźne" (czas komunistycznego reżimu).

W końcu Grenlandia, pierwsze próby klimatyzacji na zimnych, niebezpiecznych terenach, przygotowania do biegunów. Satysfakcja. "Znalazłem to, czego szukałem". Ale to nie cele są najważniejsze. Ciągła chęć bycia w drodze prowokuje kolejne wyzwania. Dojrzałe publiczne przyznanie się do Boga (bo gdy wszystko, co ludzkie wykonane, gdy wyczerpywały się wszystkie możliwości, "ujawniało się coś większego", "Siła, którą trudno zdefiniować"). Wyprawy z Jaśkiem Melą, zbiórki pieniędzy dla potrzebujących, dokonania przechodzące ludzką wyobraźnię. Po biegunach, zamykających ważny etap życia polarnika są kolejne znaczące wyprawy: pustynia w Australii, Tanzania, Madagaskar, Hel-Łeba, akcja Wisła, w końcu wędrówka z Kaliningradu do Santiago de Compostela (4 tysiące kilometrów pieszej wędrówki).

I sentymentalne zakończenie swoich osiągnięć spisywanymi wspomnieniami/książkami, żeby zostawić ślad dla potomnych. Bo "wypraw nie da się przełożyć na życie rodzinne i wychowanie dzieci". To słowa spełnionego, statecznego człowieka, przed którym czuję wielki respekt. Książka jest zapisem dokonań i przemyśleń, zbiorem wielu zdjęć z życia podróżnika, filozofa, pasjonaty życia, który czerpie z niego garściami.

 
Marek Kamiński
Moje życie polarnika
Burda NG Polska, Warszawa 2015
liczba stron: 256

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...