
1. Dobre dwa tygodnie adwentu pochłonęło dłubanie w koralikach, które układali w najróżniejsze wzory symetryczne, asymetryczne, figury geometryczne, loga klubów piłkarskich i ozdoby świąteczne. Było przy tym wyliczanie linii, ilości koralików, przecięć, planowanie w przestrzeni.

2. Dwa popołudnia zajęło nam przygotowywanie kartek świątecznych w ramach akcji Robótka. Tu działaliśmy grupowo, z kolegami z klasy starszego syna. I to oni nauczyli wszystkich robienia choinek z ciętych coraz większych prostokątów, składania ich, naklejania na karty papieru.
3. Młodszy syn nieustannie lubi łączenie kropek i ćwiczy liczenie (dodawanie i odejmowanie) na podstawie kości (bo ciągle zapomina i musi liczyć na nowo:).


4. Dwa razy robiliśmy pierniki odmierzając gramy masła, miodu i mąki. Pierwsze wyszły idealnie, niczym dawne katarzynki (ktoś pamięta ten smak miękkości i aromatu z dzieciństwa?), drugie trochę słabiej (nie dopilnowałam miar). Frajda z ugniatania, wałkowania, wycinania i dekorowania była duża. Do tego klimat za oknem jak na zamówienie- delikatnie prószył śnieg.

