Wsiąkłam w tę magiczną opowieść, pomimo tego, że dorosła jestem już od całkiem dawna. I bardzo byłam ciekawa do końca, jak potoczą się losy Niebożątka, a właściwie Bożka, chłopca o chabrowych oczach i włosach jak len poskręcanych w pukle, który ma swoją Wielką Tajemnicę, a w końcu musi wyjść "ze starego magicznego domu z duszą" i zmierzyć się z instytucją obowiązkowego kształcenia, jaką jest szkoła i przekonać się, że "głupi, głupi jest świat!".
Anioł Stróż Bożka ma na imię Licho i zawsze chodzi z katarem. Dom Bożka jest niezwykły, "ma duszę", mieszkają w nim magiczne istoty, a pod łóżkiem mieszka potwór. Mieszkańcy tego domu znacznie "odbiegają od przeciętnej", np. mocno kochająca mama czy dziwnie sarkastyczny wujek Konrad. I to on ucina pępowinę, każe zaprowadzić Niebożątko do szkoły.
Jak chłopiec się zaklimatyzuje wśród bezpardonowo wygadanych trzecioklasistów? Jak poradzi sobie z niewiedzą ("a mówiłaś, że to żaden wstyd czegoś nie wiedzieć"), czym jest FIFA, Minionki, transformersy? Jak mocno doświadczy Halloween? Czy uda mu się uciec od śmierci, odzyskać relację z dawno nieżyjącym ojcem?
Jak chłopiec się zaklimatyzuje wśród bezpardonowo wygadanych trzecioklasistów? Jak poradzi sobie z niewiedzą ("a mówiłaś, że to żaden wstyd czegoś nie wiedzieć"), czym jest FIFA, Minionki, transformersy? Jak mocno doświadczy Halloween? Czy uda mu się uciec od śmierci, odzyskać relację z dawno nieżyjącym ojcem?
Zmiana z domowego trybu na szkolny jest ogromna, emocje uchodzą z impetem, inność chłopca zostaje szybko wypowiedziana przez rówieśników. A chłopiec jest mądrym i kochanym dzieckiem i na serio zrozumie, że to prawda, jest inny, ale "świat byłby niepełny, gdyby żyli na nim sami zwyczajni ludzie". I to właśnie ci inni wyłamują się i zdobywają najwyższe szczyty i dokonują niewyobrażalnych odkryć. "Doprawdy. ALLELUJA!"
To urzekająca historia wypełniona współczesną magią z elementami baśniowości i dramaturgii. Podkreśla ciepło domu, wspólne rozmowy przy kakao, rolę więzi, odrębności i kształtowania się osobowości w starciu ze światem zewnętrznym ("źle mnie w złych ludzi tłumie"), kpi z niedoczasu rodziców i zastępowaniu go przedmiotami "byle tylko mieć spokój i skupić się na sobie". Czyta się sama, bo język autorki jest giętki, lekki i bogaty, z niezgrzytająco wplecioną poezją. A, rysunki i okładka też niczego sobie. Słowem: całość godna polecenia:)
Małe Licho i tajemnica Niebożątka
Marta Kisiel
ilustracje: Paulina Wyrt
wydawnictwo Wilga, Warszawa 2018
liczba stron: 208
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz