"Dzieci z wyspy Saltkråkan" to opowiadania Astrid Lindgren z przepięknie naszkicowanymi ilustracjami Ilon Wikland. Warsztat autorki uwielbiam. Kreowane przez nią światy pochłaniają mnie od lat. Zawsze wywołują radość na myśl o spotkaniu, a potem wciągają, bawią, zachwycają.
To opowiadanie rozbawia nie raz.
Urzeka główna bohaterka i jej bliscy, który przyjeżdżają na wyspę, najpierw na wakacje, a potem zimą, wiosną i latem, bo tak tu dobrze. Bo "wszystkie istoty na tej wyspie muszą być tak imponujące i o całe niebo przewyższają nas, nieboraków z miasta".
Pięcioosobowa rodzina Melkersonów po raz pierwszy spędza tu wakacje w
zabiedzonym rozpadającym się domku letniskowym zwanym Zagrodą Stolarza. Kiepskie warunki nie mają znaczenia, kiedy głowy pełne wyobraźni, a serca żądne przygód. Roztargniony tata - rozbrajająco bezradny samotny humanista, który "na stare lata trochę łga". 19-letnia Malin, zastępująca
dzieciom mamę, gospodyni, która czuje się tu "jak Stwórca" i nie jeden raz dziękuje za to cudowne miejsce, "środek kojący" rodziny, mądra i śliczna jednocześnie. Rozmarzony Johan i twardo stąpający po ziemi Niklas. Najmłodszy, wielki miłośnik zwierząt, który doskonale "potrafi być sam z sobą" - Pelle. Każdy z nich pokochał to
miejsce, odnalazł się w przestrzeni wyspy, znalazł właściwych ludzi,
przyjaciół. Każdy dzień i pora roku niosą nowe doświadczenia. Przeżywają sporo
zabawnych, ale i niebezpiecznych przygód, angażują się w wydarzenia
(psoty podczas nocy świętojańskiej, podglądanie zakochanej Malin, próby naprawy wodociągu, ochrona foki-
Mojżesza i starej Zagrody przed sprzedażą, troska o zwierzaki, łowienie ryb, pływanie na inne wyspy).
Pomimo dziecięcej nadaktywności i zwariowanych pomysłów, wzorcowo wspierają się, tętni z nich ciepło, radość życia, zachwyt światem. Te cechy pozytywnie wpływają na ich relacje i kontakty z nowo poznanymi osobami na wyspie ("jeżeli w czymś potrzebujecie pomocy, to mówcie otwarcie", mówią, i chętnie odwiedzają nowych mieszkańców wyspy). Ludzie do nich lgną i czują się znakomicie, problemy zwykle zostają rozwiązane albo potraktowane z takim dystansem, którego należy się uczyć.
Pomimo dziecięcej nadaktywności i zwariowanych pomysłów, wzorcowo wspierają się, tętni z nich ciepło, radość życia, zachwyt światem. Te cechy pozytywnie wpływają na ich relacje i kontakty z nowo poznanymi osobami na wyspie ("jeżeli w czymś potrzebujecie pomocy, to mówcie otwarcie", mówią, i chętnie odwiedzają nowych mieszkańców wyspy). Ludzie do nich lgną i czują się znakomicie, problemy zwykle zostają rozwiązane albo potraktowane z takim dystansem, którego należy się uczyć.
Uwaga,
po tej lekturze Wasze dziecko może chcieć zamieszkać na wyspie choćby w te wakacje (tylko "dlaczego szkoła zaczyna się w środku wakacji?"), przemieszczać się łódką, i najbardziej prawdopodobne, to mieć psa, królika lub innego zwierzaka, jak Pelli czy Tjerven (i mieć "takie szczęście, że oszaleć można"). Na pewno się
rozmarzy, spędzi miło czas przy lekturze, być może zapragnie mieć choć trochę podobnie dzikie
dzieciństwo. Niech czyta i chce więcej. Takie rzeczy tylko u Astrid
Lindgren. Natura, przyroda, przygoda, zapach trawy i deszczu, wchodzenie do wody w ubraniach, bliskość,
beztroska zabawa, moc pozytywnej energii, dowcip.
Dzieci z wyspy Saltkråkan
Astrid Lindgren
ilustracje: Ilon Wikland!
tłumaczenie: Maria Olszańska
wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2018
liczba stron: 344
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz