30.11.2017

Jak Johan uratował cielaka


Dawna Smalandia, "świat ukryty pod kołdrą śniegu", zaspy do pasa, "cichy dźwięk dzwonków sań", otuleni w ciepłe płaszcze mieszkańcy, rozświetlone lampami okna. Na te ilustracje można patrzeć bez końca. I przywoływać w pamięci. I przyglądać się dopracowanym strojom mieszkańców czy uroczym drewnianym budynkom, ich wnętrzom, realistycznie przedstawionym zwierzakom.

Tak to już jest, że kiedy ktoś ma mało, mocniej czuje stratę. W gospodarstwie umiera jedyna żywicielka rodziny. Mały chłopiec Johan, który tak kochał zwierzaka jest zrozpaczony, czuje, że jego rodzina została sama, w żalu, rozgoryczeniu, bez szans na lepsze. Wspomina Emblę, zaciska oczy, żeby nie leciały łzy, nie rozumie, jak można zjeść gwóźdź i umrzeć. Mama płacze, tata wzdycha, nie ma sprawiedliwości, jest złość. Jest też bogaty gospodarz z Beckhult, który przyjeżdża do miasteczka, żeby się dobrze bawić. Oj, jak Johan nie rozumie, że jedni mają tak dużo, a oni wcale. W trwającym żalu i smutku Johan idzie odgarniać śnieg i wtedy odkrywa niezwykły skarb. Pokocha go równie mocno jak Emblę, albo jeszcze bardziej, zaopiekuje się, i nie porzuci, jak gospodarz, nie straci. A gospodarz ma całkiem dobre serce i lubi "jak u dzieci widać, że są szczęśliwe".
A wszystko to dzieje się tuż przed Bożym Narodzeniem. Nowa nadzieja pojawiła się w małym sercu chłopca, i tak powinno być.

To książka pełna magii, prawdy o życiu, mądrości Astrid Lindgren, w nastroju zimowym. Dla małych odbiorców i ich rodziców, bo nie da się przejść obojętnie obok takich ilustracji i historii:)





Jak Johan uratował cielaka
tytuł szwedzkiego oryginału: När Bäckhultarn for till stan
Astrid Lindgren
ilustracje: Marit Tornqvist (zajrzyjcie tu koniecznie!)
wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2017
liczba stron: 32

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...