To trzecia część gry po "Pan tu nie stał" i "Demoludach". Po staniu w kolejce po produkty trudno dostępne i odwiedzaniu sąsiadów w celach zdobycia towarów. Teraz "robimy interesy" tak, jak to robiono w latach PRL-u 40 lat temu. Uff... klimat nie do pozazdroszczenia i kombinować trzeba trochę, żeby coś ugrać. Można przekonać się, jak niełatwo być cinkciarzem:)
Trochę tu losowości (mniej niż w Demoludach), trochę blefowania (kartą pociętej gazety), trochę rozsądnego zarządzania, i sporo przewidywania (co inni zbierają, co wystawiać, co zgarniać ze stołu). Mechanika prosta i ciekawa (wykładać, wymieniać, dobierać). Dużo zależy od tego, jak ułożone są karty, i co kto zbiera, żeby nie rodzić konfliktu:), a skorzystać na tym, dopasować się i sprytnie wygrać w potajemnej aukcji. Rozgrywka składa się z kilkunastu rund, jest dość szybka, tym bardziej trzeba obstawiać i wymieniać pieniądze z rozmysłem.
Przy kaflu z bankiem leżą po obu stronach po 4 karty losowo wybrane, każdy ma na początku na ręku 6 kart + 1 kartę z gazetą. Z kart posiadanych wybieramy te, których nie chcemy, które warto by było wymienić, na trzy cztery odwracamy je. Następuje wymiana: kto ma największą kwotę w wyłożonych kartach jako pierwszy może wymienić swoje pieniądze na dowolny plik z banku lub od innych graczy. W przypadku równej kwoty u dwóch-trzech graczy jako pierwszy wymienia ten, kto ma na karcie najniższy numer seryjny.
Celem jest zebranie odpowiednich zestawów kart z monetami lub banknotami, by uzyskać za nie jak największą liczbę punktów. Szczegóły przeliczania znajdziecie w przejrzystej instrukcji. Gra jest wciągająca, po skończonej rozgrywce zwykle chce się jeszcze więcej. Sprawdza się dobrze w różnych składach osobowych. Autorem jest Reiner Knizia (tak jak poprzednich dwóch części), co dla mnie jest gwarancją udanej prostej i mocno regrywalnej gry. Póki co nie zawiodłam się. I polecam innym. Pudełko jest małe, zgrabne, z grafiką stylizowaną na stare banknoty, budynek NBP też jak sprzed lat, naturalnie nie zachęca do odwiedzin.
Przy kaflu z bankiem leżą po obu stronach po 4 karty losowo wybrane, każdy ma na początku na ręku 6 kart + 1 kartę z gazetą. Z kart posiadanych wybieramy te, których nie chcemy, które warto by było wymienić, na trzy cztery odwracamy je. Następuje wymiana: kto ma największą kwotę w wyłożonych kartach jako pierwszy może wymienić swoje pieniądze na dowolny plik z banku lub od innych graczy. W przypadku równej kwoty u dwóch-trzech graczy jako pierwszy wymienia ten, kto ma na karcie najniższy numer seryjny.
Celem jest zebranie odpowiednich zestawów kart z monetami lub banknotami, by uzyskać za nie jak największą liczbę punktów. Szczegóły przeliczania znajdziecie w przejrzystej instrukcji. Gra jest wciągająca, po skończonej rozgrywce zwykle chce się jeszcze więcej. Sprawdza się dobrze w różnych składach osobowych. Autorem jest Reiner Knizia (tak jak poprzednich dwóch części), co dla mnie jest gwarancją udanej prostej i mocno regrywalnej gry. Póki co nie zawiodłam się. I polecam innym. Pudełko jest małe, zgrabne, z grafiką stylizowaną na stare banknoty, budynek NBP też jak sprzed lat, naturalnie nie zachęca do odwiedzin.
Pan tu nie stał. Cinkciarz
autor: Reiner Knizia
wydawca: Egmont, Warszawa 2016
dla 3-5 graczy, wiek 10+
zawartość: kwadratowy tekturowy kafel z budynkiem NBP, talia kart: 7 zestawów walut po 9 kart, 12 kart monet (po 6 o nominale 10 i 20) oraz 5 kart gazety,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz