To jeden z lepszych komiksów, które wyszły w serii wydawniczej Smerfy w ostatnim czasie. Wartka akcja, sporo zabawnych dialogów, żartów sytuacyjnych. Nienatrętnie przekazane wskazówki przez Papę Smerfa, jego mądrość i dobroć, które potrafią zdziałać więcej niż czary. Rysunki misternie dopracowane, szczegółowe, dokładne, podsycają dialogi i sprawiają, że dziecko śledzi komiks jak animację.
Niesforny dzieciak zjawia się w wiosce Smerfów, zakłóca ich spokojne życie, w którym wszyscy szanują siebie nawzajem. Dziecko, jakby przeniesione z czasów nam współczesnych, wychowywane bez zasad i granic, niszczy co popadnie. A jego największym marzeniem jest bycie złym. Papa Smerf sprytnie postępuje, angażując swoje Smerfy, w kolejne etapy prac, by Dzieciak poczuł, że dobro jest jednak lepsze niż zło, pomimo tego, że musi w to włożyć więcej wysiłku. Imię Miłuś w końcu do czegoś zobowiązuje. Przekazanie go w ręce wujka Wojtka w przyszłości może okazać się lepsze niż pozostanie w rękach zapracowanej mamy, która nie ma czasu na wychowywanie dziecka, bo musi pracować na naprawianie po nim szkód.
"Żeby zostać dobrym chłopcem, musisz naprawdę tego chcieć! Musisz też wybrać dla siebie dobry przykład do naśladowania..." Rozsądne rozmowy, wskazówki i uczenie dziecka różnorodnych czynności, docenianie właściwych działań, dawanie wyboru, to rzeczy, których nie da się zamienić na czary.
Dzieciak u Smerfów, tom 25Miquel Diaz Vizoso i Thierry Cuillford
rysunki: Jeroen De Connick
wydawnictwo Egmont, Warszawa 2016
liczba stron: 48
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz