"Co za szczęście! Najpierw nie miałem żadnej babci, a teraz mam aż dwie - i jednej mogę opowiadać o drugiej..."
"Wszystkie dzieci na ulicy miały babcię. Niektórzy nawet dwie. Tylko Andi nie miał babci i bardzo się z tego powodu martwił". Babcie innych dzieci są takie fajne, chodzą z wnuczkami do wesołego miasteczka, robią czapki z pomponami. Andi jest smutny. W końcu rozwiązuje swój problem. Poznaje taką babcię, której każdy mógłby mu pozazdrościć. Razem siedzą na jabłoni, jedzą do woli watę cukrową, parówki, czekoladę. Jeżdżą na wycieczki (babcia szybko prowadzi auto), bawią się do ostatnich sił, ujeżdżają dzikie konie na stepie, polują na tygrysy, ba, nawet żeglują razem. Babcia tylko poprawia swój kapelusz z piórami, a głowę ma pełną zwariowanych pomysłów. Oczywiście nikt w to nie wierzy.
Przychodzi też taki moment, kiedy Andi zaprzyjaźni się z babcią, która marzy o wnuczkach, kocha dzieci, a Andiego zjednuje sobie szybko swoim uosobieniem, spokojem, mądrą relacją. Ona ma wymarzonego wnuczka, on babcię. W rezultacie jest "taką babcią na co dzień", i potrzebuje chłopca dużo bardziej, niż babcia z jabłoni (ta będzie tylko od niedzielnych szaleństw).
Ilustracje - mistrzowskie, Mirosław Pokora w pełnej krasie.
"Babcia na jabłoni" i "Mój dziadek był drzewem czereśniowym" zapełniły nam wiele styczniowych wieczorów. Zdumiona jestem poziomem rozumienia fabuły przez 5-latka. Czuję delikatną satysfakcję w kwestii codziennego głośnego czytania:)
Mira Lobe
ilustracje: Mirosław Pokora
wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2009
seria: Mistrzowie Ilustracji
liczba stron: 164
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz