Taki właśnie duet rusza w poszukiwania zaginionego chłopca w katastrofie lotniczej w Katmandu. Towarzyszy im szerp i tragarze, których trudno było znaleźć i przekonać, że ta wyprawa ma sens. Przecież jeśli nawet ktoś przeżył to już pewnie umarł od zimna i głodu. Tharkey pomyślnie prowadzi wyprawę, zabezpiecza, uczy drogi, trochę straszy i sam się boi Yeti. Bo i jak tu się nie bać kogoś, kto podkrada i wypija whisky, przemyka niemal niepostrzeżenie po górach, skrada się cichutko pod osłoną nocy, a nawet zjada ludzi!
Wiele przeszkód, oporów, ogrom przygód, głównie za sprawą niezrównanie szalonego kapitana "starej łajby", który "daje się prowadzić na sznurku", żeby odnaleźć żółtego Czanga. Historia kończy się pomyślnie, kapitan o dziwo żyje, choć po drodze stracił namiot, alkohol, lądował w przepaści, itd.). Tintin znajduje przyjaciela w jaskini, zostaje za to nagrodzony przez mnichów tybetańskich za "siłę, przyjaźń, śmiałość i wytrwałość". Przygody Tintina pełne są akcji, przygód, doskonałego humoru. Nie ma tu wrogów, bandytów (jak w innych tytułach serii), głównym wątkiem jest akcja ratownicza Czanga Czong-Czena.
1 czerwca 2006 roku Titnin był pierwszą fikcyjną osobą nagrodzoną przez Dalajlamę. Podczas wręczania nagrody rozdawano przygody "Tintina w Tybecie" w języku Esperanto.
Tintin w Tybecie, tom 20
seria wydawnicza: Przygody Tintina
rysunki: Herge
wydawnictwo Egmont, Warszawa 2015
liczba stron: 64
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz