Dzieci najmłodsze karmione mlekiem matki wypuszczone z matkami jako pierwsze (i dylematy matek, zostawić w szkole starsze dziecko a niemowlę oddać, czy iść z niemowlęciem, a starsze zostawić! wybór w każdym przypadku dramatyczny, starsze dziecko nie rozumie, dlaczego mama je zostawia). Dzieci zwłoki oddawane matkom, spalone, poranione, albo tylko ich zdjęcia, bo nie było co oddawać albo pismo o badaniach DNA. Karmiące kobiety i niemowlęta skazane na życie. Dzieci wystrojone w odświętne koszule, wpięte kokardy we włosy. Dzieci szukające swoich zaginionych rodziców, dzieci krzyczące z bólu i rozpaczy. ("Na tynku niewprawna rączka napisała: "Mamo, nie mogę żyć bez ciebie, odnajdź się proszę!")
Dzieci zostawione sobie na pastwę losu, dzieci w czeczeńskich domach dziecka. Dzieci, które przeżyły piekło we wrześniu 2004 roku. Dzieci, które nie pamiętają, kiedy ostatnio jadły czekoladę, nie wzdrygają się, gdy słyszą wystrzał z broni armatniej.
W tym zamachu terrorystycznym miało nie być dzieci. Kobieta ubrana na czarno, zindoktrynowana, by walczyć w imię Allaha, zastraszona i pragnąca zemsty nie wytrzymała płaczu i jęku dzieci. "Miało nie być dzieci! To są tylko dzieci! I tak ich dużo... Ja tak nie mogę! To przecież nie miało być tak". Po chwili słychać było głuchą detonację. Nikt więcej jej nie zobaczył.
"Trzeciego dnia wybuch, przez okna i wyrwę w murze wybiegają pierwsi zakładnicy. Przerażeni, zapłakani, brudni od krwi i pyłu, w podartych koszulach, nadzy, ranni. Golusieńskie dzieci, kobiety w strzępach świątecznych sukien, wycieńczeni mężczyźni." Komandosi wynoszą dzieci i dorosłych. Nie zwracają już uwagi na wiszące granaty, muśnięcia kul, zadrapania. Nie podporządkowali się poleceniom o wycofaniu z akcji, strzelają do walczących z nimi bojowników z odległości jednego, dwóch metrów, patrząc sobie w oczy. Grad kul na głowami ich nie przeraża. Przysłaniają dzieci i dorosłych, by ratować to, co zostało. Ochronili dzieci szkolne, osierocili żony i własne dzieci.
Odwieczny konflikt między Inguszetami a Osetyjczykami zogniskował się tutaj. Ingusze chodzili w maskach, Osetyjczycy zostali zakładnikami. Cały atak został zaplanowany w najdrobniejszych szczegółach, miał poparcie, swoich protektorów. Wyszło nie do końca tak jak trzeba, dużo było wahań, dziwnych negocjacji, motania się, szarpaniny, zbyt dużo dzieci! Agenci Al-Kaidy, Arabowie, kilku czarnych. Najemnicy. Żadnych Słowian.
384 zabitych, ponad 785 rannych, 1500 zakładników, 33 bojowników.
Podczas rozpoczęcia kolejnego nowego roku szkolnego wypuszczono w powietrze 334 białe balony, miały symbolizować wyzwolenie, bo dzieci były wolne!
Czy zbrodnia została pomszczona? W Inguszetii znikają ludzie. Ot tak, byli, i ich nie ma. Nikt się do tego nie przyzna, nikt głośno o tym nie mówi. Cud, że nie rozpętała się kolejna wojna... choć łatwo o nią, "bo kaukaskie narody są gorące. Ale my ze sobą potrafimy żyć. Tylko zawsze ktoś się w te nasze góry zapuści i własne interesy załatwia. Chcemy spokojnie żyć, a dziarski temperament można w tańcu ostudzić i w pracy wypocić." Prawdy nikt tu nie odkryje, nie ujawni, "sztuka kłamstwa jest tak stara jak sama Rosja" (Alain Besancon).
Podczas rozpoczęcia kolejnego nowego roku szkolnego wypuszczono w powietrze 334 białe balony, miały symbolizować wyzwolenie, bo dzieci były wolne!
Czy zbrodnia została pomszczona? W Inguszetii znikają ludzie. Ot tak, byli, i ich nie ma. Nikt się do tego nie przyzna, nikt głośno o tym nie mówi. Cud, że nie rozpętała się kolejna wojna... choć łatwo o nią, "bo kaukaskie narody są gorące. Ale my ze sobą potrafimy żyć. Tylko zawsze ktoś się w te nasze góry zapuści i własne interesy załatwia. Chcemy spokojnie żyć, a dziarski temperament można w tańcu ostudzić i w pracy wypocić." Prawdy nikt tu nie odkryje, nie ujawni, "sztuka kłamstwa jest tak stara jak sama Rosja" (Alain Besancon).
Pęknięte miasto. Biesłan
Zbiegniew Pawlak
Jerzy A. Wlazło
Wydawnictwo Znak, Kraków 2014
liczba stron: 320