O wojnie, okrucieństwie, przemocy, brutalnych praktykach wobec więźniów można pisać ładnym językiem. Przekład z koreańskiego na pewno nie był łatwy, narracja jest w 1 i 3 osobie, w formie bezpośredniej i drugiej do czytelnika. Podobnie odbiór nie należy do najłatwiejszych. Te zmiany narracji dopiero w pewnym momencie stają się oczywiste, a historie oglądamy z różnych perspektyw. Historia masakry z 1980 roku w południowokoreańskim mieście Kwangju zyskuje na sile z każdym kolejnym rozdziałem, pokazaną zbrodnią z różnych stron uczestników i ust wielu świadków.
Poetycki charakter pomaga w zrozumieniu całej tej okrutnej historii. Historii masakry, która miała stłumić demonstrację przeciwko zamachowi stanu. Wywołuje różnorakie emocje, od obrzydzenia przez współczucie po poczucie niesprawiedliwości wobec tego, co się zadziało. Budzi niezgodę na na zło, na to, że umiera szesnastolatek czy dziewiętnastolatka, bo ktoś tak chce, bo ktoś ma swój plan na życie innych. Bo policjanci atakują przechodniów, tratują pałką, belką, kłują bagnetem, kopią butami do utraty przytomności, do popękanych jelit, wpychają linijki do pochwy, rozrywają szyjkę macicy kolbą karabinu, by "wyplenić brudne, komunistyczne nasienie". Liczba wymierzanych policzków staje się coraz dłuższa. "Przyprószone bielą kości" i ulatujące dusze, które w końcu są wolne i nie wiedzą gdzie się udać.
"Uświadomimy wam, jak byliście śmieszni, gdy śpiewaliście hymn narodowy, wymachując flagą. Dowiedziemy wam, że jesteście niczym innym niż brudnymi, cuchnącymi ciałami, rannym, gnijącym ścierwem, cielskami głodnych zwierząt".
Ktoś unosi ręce w geście poddania, a ktoś strzela do dziecka. Karabiny huczą, kule miotają, zapach rozkładających się ciał unosi się bezwolnie, zapach słodkiej przelewanej krwi, która spływa ulicami. Giną młodzi, niewinni ludzie, chłopcy i dziewczęta są wymyślnie torturowani, a w ich pamięci pozostają koszmarne wspomnienia.
"Nikt się już o nas nie martwił ani nie płakał z naszego powodu. Nawet my sami gardziliśmy sobą. W nasze ciała wpisane były doświadczenia tamtego lata: sala przesłuchań, czarny długopis Monami i obnażone kości palców. Znajome szlochy, prośby i błagania".
Suche fakty rozdzierają serce. Wielość głosów nadaje jej mocy, by każdy o niej usłyszał i pomyślał. Zadał sobie pytanie: "Czy człowiek to istota z natury okrutna?... Czy poświadczony przez bieg historii ludzki los polega na tym, by cierpieć upokorzenie, doznawać krzywd i wreszcie zostać zabitym"
"Na czym polega człowieczeństwo? Co musimy uczynić, by wystrzec się tego, czym być nie powinno?"
Nadchodzi chłopiec (kor.)
Han Kang, tł. Justyna Najbar-Miller
wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2020
liczba stron: 288
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz