Z uśmiechem czytam o rodzicielstwie bez instrukcji, które dostarcza autorce (i pewnie niejednemu rodzicowi) tyle przeżyć, nieoczekiwanych sytuacji, bezkompromisowych zachowań, radości i zamartwień.
Noszenie dziecka jest mega przyjemne, a także przydatne. Nie trzeba w tym czasie wykonywać innych czynności, można bez skrupułów poprosić innych o pomoc. A co kiedy dziecko idzie na własne nogi? Wtedy następuje kolejny etap - ganianie za nim i chronienie, by nie zaginęło w akcji. A potem? Kroczenie za nim, podpowiadanie, wyjaśnianie... Autorka wielokrotnie pokazuje, że bycie idealnym jest niemożliwe, i trzeba się z tym pogodzić, by wieść spokojne życie. Dystans i poczucie humoru to jedyne cechy, które strzegą współczesnego rodzica przed zwariowaniem. Opisuje wiele znanych codziennych sytuacji, które dzieją się w domach, gdzie są małe dzieci. Nie instruuje, ale uspokaja, że nie jesteśmy sami w chodzeniu z chrupkami przyczepionymi w najmniej oczekiwanych miejscach, że bywamy niewyspani, zdenerwowani, mamy bałagan, wyrzuty, że jesteśmy z dzieckiem (a nie w pracy), albo w pracy (a nie z dzieckiem), regularnie pijemy zimną kawę, albo zapominamy o tym, że jesteśmy głodni.
Podaje szereg przykładów z domowego zacisza, przyznaje się do tego, o czym inni nie mają odwagi głośno powiedzieć. Czasem może jest to trochę podkoloryzowane, ale tylko po to, by dodać smaczku sytuacjom, które mogą wymykać się spod kontroli. Humor autorki podtrzymuje na duchu rodziców, którzy zmagają się z podobnymi codziennymi buntami podczas jedzenia, ubierania, czesania, wychodzenia z domu, zasypiania. Nieobce są chyba nikomu dzieci- koale czy huby, duma zmieszana ze strachem podczas wyrażania własnego zdania przez dziecko czy systematycznego odmawiania. Nieodzowna i zawsze na czas pomoc podczas ćwiczeń mamy, która bierze na siebie całe zło i w tajemnicy zjada czekoladę, tzn. chroni dziecko przed nadmiarem cukru (skąd ja to znam?:) I z pewnością każdy rozpozna tu podobne do własnych doświadczeń buziaki-zjadaki, tajemnicze rysunki na ścianach które wymagają zaledwie chwili, konsekwentne spanie z dzieckiem w łóżku, itp.
Ksenia Potępa – "pół matka, pół rysowniczka", autorka popularnego fanpejdża „Nie mogę, trzymam dziecko". Mama Myszy i Małej od lat z wielkim wdziękiem, dystansem, humorem pokazuje życie rodziny, trafnie ubiera to w słowa i historyjki obrazkowe. Ponadto serwuje czytelnikowi kupony wielkiej miłości, bingo na spotkanie z ciociami i wujkami, pomoc w interpretacji bazgrołów dziecka. Daje też cenne wnioski, które skutecznie podtrzymują na duchu, a które absolutnie nie są instrukcją obsługi dziecka (bo nikomu nie udało się takich wymyślić). Choćby po to by pamiętać, że "jeśli odczuwasz brak cierpliwości, zmęczenie, ból głowy... prawdopodobnie nie masz wirusa, masz dzieci".:)
Ksenia Potępa
wydawnictwo Znak, Kraków 2020
liczba stron: 240
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz