"Dzieci potrzebują dorosłych, którzy rozumieją związek nudy podczas
biwaku/obozu w lesie z twórczością, którzy chcą spędzać z nimi czas na
świeżym powietrzu, i którzy chętnie stworzą warunki, w jakich dzieci
mogą oddać się swojej własnej zabawie i zaprosić do niej przyrodę siłą
własnej wyobraźni".
Zdaję sobie sprawę z tego, jak istotna jest natura w rozwoju dziecka i w życiu dorosłego. Doceniam piękno i korzyści płynące z przebywania na łonie natury, w lesie, na łące, w otoczeniu drzew, kwiatów i traw. A jednak, codzienność sprawia, że z przyrodą mam kontakt najczęściej wiosną, latem i jesienią, zima upływa pod dachem, w domowym cieple. Trochę klimat i krótki dzień, bardziej lenistwo i wygoda są tego powodem. Autor książki "Ostatnie dziecko lasu" daje tyle powodów do tego, by na co dzień cieszyć się bliskością przyrody, że aż wstyd siedzieć w domu. Dokładnie przygotowane treści, podzielone na rozdziały, argumenty udowodnione wieloma badaniami, doświadczeniami, przykładami dobrych praktyk.
Jak natura wpływa na człowieka z ADHD, chorego w szpitalu, skazanego więźnia? Dlaczego prawo w USA zakazuje budować domki na drzewach we własnych ogródkach? Kto będzie w przyszłości chronić naturę, jeśli odcinamy od niej kolejne pokolenie, zakazujemy zabawy na osiedlowej trawie? Po co/skąd strach i wrogość, że ktoś zniszczy drzewko, że uszkodzi zieleń, że kiedy wyjdzie do lasu/parku, zostanie zaatakowany? Dlaczego system szkolnictwa coraz mniej korzysta z lekcji w terenie, coraz rzadziej wychodzi poza szkolną ławkę, nie wykorzystuje podwórka na wyładowanie nadmiaru energii podczas przerw, edukacja ekologiczna jest na niskim poziomie?
Natura daje ukojenie, poczucie bezpieczeństwa, ułatwia koncentrację, pobudza i wyostrza zmysły, wzmacnia siły i charakter, niweluje stres, nerwy, pozytywnie nastraja. To "gąszcz słodyczy", realna energia i bogactwo, różnorodność biologiczna, skarbnica dźwięków, zapachów, widoków. Jest jak balsam dla duszy. Pobudza kreatywność, domaga się wizualizacji i korzystania z niej całym sobą, wszystkimi zmysłami. Zabawa na łonie natury jest za darmo (stąd niewiele badań, które zwyczajnie się nie opłacają). Spacer po lesie, własny ogródek, pielęgnacja roślin na balkonie, jazda rowerem, letni obóz, skauting,
zdobywanie szczytów, "swobodny nieuporządkowany czas na marzenia, by
doświadczyć przyrody w głębszy sposób". Kontakt z rolnikami, w
gospodarstwach wiejskich, ekologicznych, w leśnictwach, itd.
Książka powinna trafić do rąk wielu rodziców, nauczycieli, psychologów, terapeutów. Uświadomić jak ważny czynnik w rozwoju dzieci skutecznie jest pomijany, jaką szkodę wyrządza społeczeństwo pozbawiając dzieci beztroskiego spędzania czasu na trawie, między drzewami, betonując każdy kawałek przestrzeni miejskiej. Uwrażliwia na obecną sytuację: nie słychać dzieci bawiących się na podwórku osiedlowym, nie widać dzieci brudnych, z podartymi spodniami, strupami, liściami we włosach, wspinających się na drzewa, puszczających korę na wodzie. Udowadnia smutną prawdę, że zapędzeni w codzienności, sami tracimy więź z naturą, pozbawiamy się korzyści, jakie ona daje. A bez budowania więzi między dzieckiem a przyrodą, ryzykujemy, że kiedyś będzie mu trudniej, że traci na tym i nie zastąpi jej żadną płatną atrakcją.
Gdyby komuś z Was było mało ponad 430 stron, autor podaje mnóstwo namiarów na dodatkową lekturę w formie książek, stron internetowych, podjętych akcji i dobrych praktyk na świecie. Udowadniając, że jest to temat rzeka, i o ogromnej wadze. A żeby nie było tak, że przeczytam i zapomnę, autor proponuje 100 działań do wdrożenia, jedne wykonalne i proste (obserwuj stworzenia pod starą deską czy kamieniem, załóż terrarium/akwarium, znajdź 10 kopców kreta/tropów/nor, biwakuj na podwórku, obserwuj chmury, czytaj na dworze, zbieraj kamienie, itd.), przy innych trzeba się trochę postarać (wybierz się do lasu przy pełni księżyca, zrób rakiety śnieżne, zbuduj jaskinię/igloo, prowadź dziennik przyrodniczy, wyhoduj motyla), przewartościować, zaangażować rodzinę, społeczeństwo. Działania te na pewno pomogą uchronić nasze dzieci przed zespołem deficytu natury! Zatem do dzieła, wiosna tuż tuż!
"Jeśli dziecko ma zachować swoje wrodzone poczucie zachwytu, potrzebuje towarzystwa przynajmniej jednego dorosłego, z którym może się nim podzielić, na nowo odkrywając z nim radość, entuzjazm i tajemnice świata, w którym żyjemy". Rachel Carlson
Tutaj można posłuchać o miksie leśno-montessoriańskiego przedszkola w Gdyni.
Tutaj można posłuchać o miksie leśno-montessoriańskiego przedszkola w Gdyni.
Ostatnie dziecko lasu.
Jak uchronić nasze dzieci przed zespołem deficytu natury
tytuł oryginału: Last child in the woods.
Saving our children from nature-deficit disorder
Richard Louv
wydawca: Relacja, Warszawa 2014
liczba stron: 432
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz