Pokochaliśmy Cebulkę, że ach!
Codziennie, przez cały grudzień czytamy Cebulkę, kiedy dochodzimy do końca, znów zaczynamy. Po jednym opowiadaniu na każdy dzień, tak jak powinno być, to za mało, chcemy więcej i dłużej:) Czasem jest chichot (z Pierdzisława i Śmierdzisława, śpiewu "tip-tap", hipnozowania kur i strachu przed Karlem), czasem zaskoczenie i niedowierzanie (kradzież roweru, nie chce lego?), czasem wzruszenie (występ w dniu świętej Łucji, jazda do taty w czasie śnieżycy, kolacja z mamą i Karlem, przełamywanie strachu i rozmowy przy kurniku).
Ale najważniejsza jest tu kwestia taty. Bo wokół marzenia o tacie skupiają się kolejne sceny. O tym wyśnionym, wydumanym, którego główny bohater nie miał okazji poznać. O tęsknocie dziecka za bliskością, za tym, by być jak inne dzieci, znać swojego tatę, po prostu.
Stig, czyli Cebulka, to chłopiec, którego sympatią obdarza się się od pierwszych stron. Jego pomysły, lęki, kłopoty, marzenia, kłamstwa, są ujęte bardzo trafnie, docierają do odbiorcy ot tak, bez dodatkowych wyjaśnień.
Ja oprócz codziennego spotkania z Cebulką, uwielbiam też ilustracje Marii Nilsson Thore. Polecam, nie tylko na okołoświąteczny czas.
Prezent dla Cebulki
tytuł szwedzkiego oryginału: God Jul, Lilla Lök
Frida Nilsson
ilustracje: Maria Nilsson Thore
wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2014
liczba stron: 108
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz