W sylwetce Marka Kamińskiego najbardziej zdumiewa mnie różnorodność pasji i uparte dążenie do zamierzonych celów. Pasja robienia czegoś towarzyszyła mu bowiem od dzieciństwa, przez całą młodość, i teraz będąc dorosłym, nie poprzestaje na kolejnych fajnych pomysłach, które porywają nie tylko jego, ale też innych.
"Bez
przechwalania się mogę chyba powiedzieć, że byłem dzieckiem o wielu
pasjach", pisze Marek Kamiński. Olimpiady sportowe, geograficzne, polonistyczne, fotograficzne,
szachy, filatelistyka. Nie dla wygranej, dla własnej satysfakcji, jak potem wyprawy. Bo "jeśli robi
się coś z pasją, to będzie to zawsze dobre dla nas, nigdy nie okaże się
stratą czasu". W tle rozwód rodziców, nieprzynależność do żadnego z nich, niemal totalna wolność, którą trzeba umiejętnie zagospodarować. Spodobało mi się wysyłanie listów w butelce najpierw
polską rzeką, potem na Morzu Północnym. Pierwsze wyjazdy zagraniczne,
rejsy, ogromna pasja bycia na wodzie, autostop wodny i lądowy, włóczęgi, jak na młode lata przystało. Do tego studia filozoficzne,
nieustanna analiza siebie, "podróże w głowie", sztuka rozwiązywania problemów, poczucie, że "świat jest większy od nas". Potem próba
budowania jachtu, która sama w sobie była wielką przygodą, bo "marzenia były
groźne" (czas komunistycznego reżimu).
W końcu Grenlandia, pierwsze próby
klimatyzacji na zimnych, niebezpiecznych terenach, przygotowania do
biegunów. Satysfakcja. "Znalazłem to, czego szukałem". Ale to nie cele są najważniejsze. Ciągła chęć bycia w drodze prowokuje kolejne wyzwania. Dojrzałe
publiczne przyznanie się do Boga (bo gdy wszystko, co ludzkie wykonane,
gdy wyczerpywały się wszystkie możliwości, "ujawniało się coś
większego", "Siła, którą trudno zdefiniować"). Wyprawy z Jaśkiem Melą, zbiórki pieniędzy dla
potrzebujących, dokonania przechodzące ludzką wyobraźnię. Po biegunach, zamykających ważny etap życia polarnika są kolejne znaczące wyprawy: pustynia w Australii, Tanzania,
Madagaskar, Hel-Łeba, akcja Wisła, w końcu wędrówka z Kaliningradu do Santiago de
Compostela (4 tysiące kilometrów pieszej wędrówki).
I
sentymentalne zakończenie swoich osiągnięć spisywanymi
wspomnieniami/książkami, żeby zostawić ślad dla potomnych. Bo "wypraw
nie da się przełożyć na życie rodzinne i wychowanie dzieci". To słowa
spełnionego, statecznego człowieka, przed którym czuję wielki respekt. Książka jest zapisem dokonań i przemyśleń, zbiorem wielu zdjęć z życia podróżnika, filozofa, pasjonaty życia, który czerpie z niego garściami.
Moje życie polarnika
Burda NG Polska, Warszawa 2015
liczba stron: 256
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz