"Marzyłam o tym, by dożyć 18 urodzin"! "Nie wiadomo skąd brało się nowe siły". Wstyd było się przyznać, że cekaem ciężki, że buty o trzy numery za duże, że mundur we krwi ociera ciało do mocnych ran. Że wszy są na każdym milimetrze ciała i ubrania. Żeby tylko pocisk nie rozerwał nogi, nie pokaleczył twarzy. Trzask, huk, trzęsienie, wszechogarniający hałas. Byłyśmy jak kamikadze, "ale zwycięstwo liczyło się bardziej niż nasze życie". 20 milionów ludzkich istnień zapłaciło za to zwycięstwo! Ziemia spustoszona, przesiąknięta krwią, która "na śniegu pachnie wyjątkowo mocno". Nawet psy i koty zostały wyjedzone, konie okrutnie wybite, ptaki wystrzelane. Kolejne pojawiły się na niebie dopiero po kilku latach.
Czasem mężczyźni nie mogą uwierzyć, że takie ładne, takie młode dziewczyny zgłaszają się na wojnę, że pną się tak szybko, że są tak dobre, że wykonują swoje obowiązki nie gorzej niż oni. Przed wojną nie umiały na rowerze jeździć, a teraz kierują traktorem, czołgiem czy samolotem. Wykonują inne funkcje niż bycie żoną, matką, damą, kobietą.
Choć
ojczyzna jest najważniejsza, zdarzają się miłości, śluby "uszyłam suknię
ślubną z bandaży", znalazłam chłopaka na froncie, a potem wspólnie z nim
walczyłam do śmierci. Żołnierze bywali ciepli i opiekuńczy, ale i ustawiali
się w kolejce, gwałcili Niemki całą noc.
Dzieci
umierają z głodu, proszą matkę o jedzenie. Nastia nie wytrzymała napięcia, "powiesiła się na czarnej jabłoni w swoim
ogrodzie. A dzieci stały koło niej i prosiły jeść". Pociąg zatrzymał
się, dzieci zaczęły uciekać przed bombami, niemieckie czołgi nie
pozostawiły po nich śladu. Grupa partyzantów na bagnach: dziecko głodne,
niedawno urodzone, "matka sama głodna, mleka nie ma, dziecko płacze.
Niemcy tuż obok... Z psami... Jak psy usłyszą to zginiemy wszyscy. Cała
grupa. Trzydzieści osób. Zapadła decyzja. Nikt nie umie przekazać
rozkazu dowódcy, ale matka sama się domyśliła. Zanurza zawiniątko z
dzieckiem w wodzie, długo trzyma...". "Wojna, ja w ciąży, zrobiłam
skrobankę. Jak tu rodzić? Dokoła łzy. Jak tu rodzić, kiedy wokoło śmierć?"
A po wojnie?
Wspominanie, skrywanie całego bólu w sercu, bo nie sposób o tym mówić, a
i "nie wolno opowiadać wszystkiego", bo tortury czekają, (np. niemiecki
manicure, krzesło elektryczne, wykręcanie kości, oczywiście nago, dla
większego upodlenia). Więzienie, albo przynajmniej nakaz męża, żeby się
nie użalać, mówić o faktach, a nie jakichś tam uczuciach. Dopiero wtedy ból ciała
wychodzi i dopada każdą jego część. Psychika albo się odbuduje i wróci
do normy, albo do końca życia koszmary będą dręczyć w nocy, a przeżycie
choćby jednego dnia bez wspomnień i skojarzeń będzie marzeniem
niedoścignionym. "Zostaliśmy wygnani z wielkiej przeszłości w nieznośnie
małą teraźniejszość". Niskie emerytury, ból, bieda. "Zabijałam, teraz
modlę się za ich dusze, przychodzą do mnie we śnie, zabici, patrzą na
mnie".
Schłopczałych wycieńczonych dziewczyn nikt nie chce. Niektóre są
tak zmienione, że najbliższa rodzina ich nie poznaje. "To nie jest
kobieca sprawa nienawidzić i zabijać. Nie nasza". Innym lekarze radzą
rodzić dużo dzieci, żeby z każdym porodem nabierały nowych sił,
regenerowały organizm. Tylko, że niektóre przestały być kobietami na
wiele lat. Strach i ból zatrzymał funkcje organizmu. Siwe 20-latki po
kilkunastu czasem nieświadomych zawałach. "Wstręt
do spodni" i czerwonego koloru. I pytanie: dlaczego Niemcy walczyli? Przecież żyło im się tak dobrze.
Opowieść głosów, niepowtarzalny styl wypracowany na podstawie setek wywiadów.
Codzienna sowiecka rzeczywistość przed, po i w trakcie wojny ukazana
dzięki setkom rozmów z kobietami. Z kobietami, które w końcu mogły komuś
powiedzieć o ścinaniu warkocza, noszeniu męskiej bielizny, swoich odczuciach. "Na
całym bożym świecie nie mam nikogo. Dziękuję ci, że przyszłaś".
Takiej
wojny nie znałam, mam zgryzione wszystkie skórki w buzi i przy
paznokciach. Wypożyczyłam kolejną książkę autorki o dzieciach wojny, nie wiem,
czy dam radę... Może na czas świąt odłożę:)
Swietłana Aleksiejewicz
Wojna nie ma w sobie nic z kobiety
tytuł oryginału: У войны не женское лицо
wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2010
liczba stron: 352
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz