Prężnie czytając stronę po stronie razem z Alkiem przenosimy się do jego szkolnej ławki (ale takiej nowoczesnej, z włącznikami, mikrofonami, itp.). Do konkursów dotyczących pana Cebuli, ubierającego się na cebulkę, wymagającego i niezwykłego pasjonata historii. Poznajemy tatę Alka- recyklostera badającego znalezione w czasoprzestrzeni przez mamę rzeczy, i dzięki jednej przypadkowo znalezionej rzeczy przenosimy się w inny wymiar. Podróże w czasie są przecież możliwe! A czasoprzestrzeń "lekko zakrzywiona i dzięki temu ludzie z przeszłości nas nie widzą". Gorzej, gdy otoczka chroniąca się zepsuje.
Ciekawostki historyczne przedstawione są tu znakomicie, forma komiksu zwięźle i trafnie ujmuje wiele kwestii, pozostając w pamięci. A cała rzecz dotyczy sprawdzenia tego, czy Mieszko był wikingiem. Humor jest rewelacyjny (rozmowa Mieszka z żoną nt. jedzenia i chrztu:), krzycząca na dzieci mama "to się nie zmienia od lat", ognisko na środku chaty, unik Łuczka przed pożegnaniem przez zatroskaną mamę, czy prosta recepta na budowanie państwa przez napadanie na sąsiednie plemiona i przyłączanie ich!:), itd.
Akcja dzieje się bardzo szybko, bohaterowie przeniesieni w dziesiąty wiek doświadczają wielu przygód. Alek z Łuczkiem uczy się polowania na ryby, walki z innymi chłopcami, ciskania kamieniami, robienia i strzelania z łuku. A co najważniejsze Łuczek uśmiechem kwituje teorię Alka, że Mieszko był wikingiem (plotki biorą się stąd, że w drużynie Mieszka jest wielu Normanów, walecznych zabijaków).
Dzieci z XXI wieku obserwują życie Polan, zaufają i oddadzą konającego z bólu Grubego dla Szeptuchy. Porozmawiają z ostrym, acz szlachetnym Mieszkiem, staną się pretekstem do ataku Mieszka i jego wojsk na Wiślan. Poznają z bliska najstraszniejsze, pokryte bliznami twarze prawdziwych wikingów. "Myślałem, że Polanie, to takie ciapciaki w luźnych gaciach, co tylko orzą, sieją i z pokorą znoszą swój wieśniaczy los". A to całkiem zaradni i bystrzy ludzie, warunki życia mają całkiem znośne, rozrywki trochę dzikie ale fascynujące, jedzenie dobre, i nie trzeba jeść śniadania.
To "zaglądanie w przeszłość, to przygoda która niesie ze sobą mnóstwo niespodzianek". Polecam wszystkim to zabawne smakowanie historii. Po takich przygodach w dziczy i doświadczeniu barbarzyństwa trzeba wracać na lekcje, dalej rozwiązywać zadania, testy z historii...Tu strzelania z łuku czy łowienia ryb nikt się nie nauczy.
Grażyna Bąkiewicz
ilustracje: Artur Nowicki
wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2015
liczba stron: 224
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz