Pan Tygrys ma dość bycia ułożonym, siedzieć wyprostowany przy stole, chodzić w garniturze i cylindrze. Ma dość posępnych min swoich znajomych, mówienia każdemu grzecznie nic nie znaczących, wyuczonych, automatycznie wypowiadanych słów "piękna dziś pogoda", ęąęą. Jego instynkt naturalności, dzikości gdzieś się zatraca.
Dlatego postanawia "trochę się zabawić", a że dzikie myśli ciągle krążą po głowie, wyzwala z siebie ogromny ryk, bryka nieokiełzany. Cieszy się z tego mocno, pomimo tego, że inni krzywo spoglądają, komentują, w końcu wyganiają go do dziczy. Kiedy w dziczy wybryka się do woli, wróci do swoich, bo co mu z szaleństw, kiedy czuje sie samotny, kiedy tęskni za swoim miastem, za regułami, które jednak jakieś powinny obowiązywać? A kiedy wróci do swoich, w nich też powoli coś zacznie się zmieniać. I wszystkim będzie z tym lepiej.
Pan Tygrys zmienił styl życia swój i tych, z którymi mieszkał. Nie dał się stłamsić normom, które go uwierały, ograniczały wolność, instynkt. Poznał na własnej skórze, że tolerancyjni sąsiedzi akceptują go do momentu, kiedy jest taki jak oni, kiedy odstaje od nich swoim zachowaniem, odrzucają go, każą się wyszaleć, ale nie w ich towarzystwie, bo mógłby dać zły przykład innym.
Pan Tygrys dziczeje
Peter Brown
wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2015
liczba stron: 40
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz