Wiem, wiem, wielu z tych, którzy mają do czynienia z literaturą dla dzieci, zna już z pewnością serię państwa Aleksandry i Daniela Mizielińskich. "Miasteczko Mamoko" to pierwsza z serii książek, które wyszły spod ich rąk.
Piszę o tej serii dlatego, że jest niezwykle dobra, rozwija słownictwo, wyobraźnię, spostrzegawczość, uczy cierpliwości, ćwiczy uwagę i koncentrację i zapewnia przynajmniej kilka godzin zabawy. Ponieważ w bogatym miasteczku niełatwo jest odnaleźć szczegóły, trzeba uważnie śledzić, żeby coś dojrzeć. Duży
format książki, twarde bajecznie ilustrowane przez państwo
Mizielińskich karty pokazują jak miasto i jego mieszkańcy żyją. Pełne szczegółów i drobiazgów ilustracje, barwne postacie można wypatrywać i opowiadać o nich godzinami.
Miasteczko Mamoko
Aleksandra i Daniel Mizielińscy
wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2011
liczba stron: 14
A kolejne książki z tej serii idą w tematykę przyszłości - cyberświat "Mamoko 3000" przeszłości - "Dawno temu w Mamoko". Mistrzostwem jest "Mam oko na liczby", gdzie trzeba z jeszcze większą uwagą liczyć przedmioty i postaci. I czasem można się pogubić w rachowaniu. "Mam oko na litery" to już zabawa dla każdego, niezależnie od wieku. Trzeba bowiem znaleźć podaną liczbę rzeczy/postaci zaczynających się na daną literę polskiego alfabetu, a można to poszerzyć o alfabet i słowa angielskie. Obrazków ukrytych jest różna ilość, od kilku do kilkudziesięciu, więc nie tylko wprawne i uważne oko jest potrzebne, ale też pamięć i znajomość języka.
Tych książeczek raczej się nie odkłada, one rosną z dzieckiem, najpierw my je opowiadamy, liczymy, a potem robi to dziecko. To sposób na twórcze wypełnianie jesienno-zimowych wieczorów.
liczba stron: 14
A kolejne książki z tej serii idą w tematykę przyszłości - cyberświat "Mamoko 3000" przeszłości - "Dawno temu w Mamoko". Mistrzostwem jest "Mam oko na liczby", gdzie trzeba z jeszcze większą uwagą liczyć przedmioty i postaci. I czasem można się pogubić w rachowaniu. "Mam oko na litery" to już zabawa dla każdego, niezależnie od wieku. Trzeba bowiem znaleźć podaną liczbę rzeczy/postaci zaczynających się na daną literę polskiego alfabetu, a można to poszerzyć o alfabet i słowa angielskie. Obrazków ukrytych jest różna ilość, od kilku do kilkudziesięciu, więc nie tylko wprawne i uważne oko jest potrzebne, ale też pamięć i znajomość języka.
Tych książeczek raczej się nie odkłada, one rosną z dzieckiem, najpierw my je opowiadamy, liczymy, a potem robi to dziecko. To sposób na twórcze wypełnianie jesienno-zimowych wieczorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz