13.12.2014

Seria MAMOKO

Wiem, wiem, wielu z tych, którzy mają do czynienia z literaturą dla dzieci, zna już z pewnością serię państwa Aleksandry i Daniela Mizielińskich. "Miasteczko Mamoko" to pierwsza z serii książek, które wyszły spod ich rąk. 

Piszę o tej serii dlatego, że jest niezwykle dobra, rozwija słownictwo, wyobraźnię, spostrzegawczość, uczy cierpliwości, ćwiczy uwagę i koncentrację i zapewnia przynajmniej kilka godzin zabawy. Ponieważ w bogatym miasteczku niełatwo jest odnaleźć szczegóły, trzeba uważnie śledzić, żeby coś dojrzeć. Duży format książki, twarde bajecznie ilustrowane przez państwo Mizielińskich karty pokazują jak miasto i jego mieszkańcy żyją. Pełne szczegółów i drobiazgów ilustracje, barwne postacie można wypatrywać i opowiadać o nich godzinami.

Historia każdego bohatera na kolejnych kartach układa się w logiczną całość i jest często powiązana z innymi bohaterami. Nazwy bohaterów i ich historie czterolatek chwyta w mig. Po zapoznaniu się z poszczególnymi postaciami nie sposób przerwać uważnego odszukiwania żółwia Gerwazego Skorupki, psa Ernesta Nakrapianego, czy zebry Aleksandry Pasek. Młodsze dziecko imion może nie zapamięta, ale doskonale wskaże paluszkiem, gdzie ukrywa się poszukiwana postać. I może to robić naprawdę zaskakująco długo i samodzielnie.

Okładka książki Miasteczko Mamoko 
Miasteczko Mamoko
Aleksandra i Daniel Mizielińscy
wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2011
liczba stron: 14




A kolejne książki z tej serii idą w tematykę przyszłości - cyberświat "Mamoko 3000" przeszłości - "Dawno temu w Mamoko". Mistrzostwem jest "Mam oko na liczby", gdzie trzeba z jeszcze większą uwagą liczyć przedmioty i postaci. I czasem można się pogubić w rachowaniu. "Mam oko na litery" to już zabawa dla każdego, niezależnie od wieku. Trzeba bowiem znaleźć podaną liczbę rzeczy/postaci zaczynających się na daną literę polskiego alfabetu, a można to poszerzyć o alfabet i słowa angielskie. Obrazków ukrytych jest różna ilość, od kilku do kilkudziesięciu, więc nie tylko wprawne i uważne oko jest potrzebne, ale też pamięć i znajomość języka.

Tych książeczek raczej się nie odkłada, one rosną z dzieckiem, najpierw my je opowiadamy, liczymy, a potem robi to dziecko. To sposób na twórcze wypełnianie jesienno-zimowych wieczorów.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...