18.08.2015

Głosy starego morza. W poszukiwaniu utraconej Hiszpanii

Dwa miejsca, odmienna atmosfera, hołdowanie odmiennym zwyczajom niż reszta Hiszpanii. Świadomi swej odrębności trochę nieobecni mieszkańcy, nie potrafią wytłumaczyć swojej inności inaczej niż wielowiekową izolacją. Autor książki próbuje poznać te miejsca od podszewki, razem z nimi poznaje tajniki życia, pracuje na równe im utrzymanie.

Farol - wioska kotów, rybaków, niestandardowo myślących ludzi, z jedną babcią kierowniczką posiadającą wyłączną wiedzę na wszystko, z jednym barem z niezwykłą syreną i jednym sklepem. To skarbnica niecodziennych obyczajów i zachowań. Mieszkańcy nie wierzą w Boga, nie spowiadają się (choć spróchniały kościół gdzieś stoi), bo co by ludzie o nich powiedzieli, gdyby głośno wymówili swoje grzechy? A jeśli potrzebują rady idą do uzdrowiciela i jasnowidza "currandero". To wybrzeże jest inne niż cała Hiszpanii, ta cisza i spokój na morzu, to że nic się tu nie dzieje, że nie ma akceptacji dla nowości, a ponad połowa mieszkańców nigdy nie wytknęła nosa poza swoją miejscowość. Małżeństwa śpią osobno, żeby nie stanowić dla siebie pokusy, więc wskaźnik urodzeń jest niemal zerowy. Ludzie obojętni na siebie, na sztukę, muzykę, wytwory cywilizacji, obciążeni bagażem życiowym. Wystarczą im przypływy i odpływy, i czarowanie słowem, bo kiedy zaczynają mówić, to jakby słuchać najwspanialszych retorów. Na wakacje nikt tu nie przyjedzie (a jeśli w końcu ktoś się pojawi będzie surowym wzrokiem śledzony i krytykowany za zbytek i rozpustność). Muga, człowiek o przedsiębiorczym usposobieniu pragnie zmian, zaprasza turystów, żeby poznali tę odległą Hiszpanię i zostawili pieniądze, ale jest uznawany za dziwaka, trudno mu się przebić i znieść tyle krytyki bliskich. (Z czasem Muga zajmie 2/3 powierzchni Farol i zrobi wszystko, by turyści dobrze się tutaj czuli.)
Sort - rolnicy, w dzikim żywiole i zupełnym braku higieny udeptują winogrona brudnymi stopami, żeby powstało dobre wino. Powściągliwi i zapobiegliwi indywidualiści. Zgodnie ze starym zwyczajem obrzucą kamieniami dziewczynę, jeśli po zalotach kilku mężczyzn nie przyprowadzi któregoś z nich przed ołtarz. Nie lubią zmian, podobnie jak ich bliscy sąsiedzi z Farol. Nie są w stanie opanować sztuki łowienia ryb, kiedy są w kryzysie, bo nigdy tego nie wykonywali. Dlatego całą zimę są w stanie przeżyć żywiąc się jedynie żołędziami.

Z ogromną przyjemnością przeniosłam się do tej starej, spokojnej Hiszpanii, znudzonych życiem ludzi, do ludzkich twarzy pełnych zmarszczek i głów z niezmierzoną liczbą opowieści. Do ciszy, wilgoci od morza, krytyki nowoczesności i teraźniejszości, kotów ze świecącymi oczami w półmroku, do "cmentarza żywych", bezruchu, bezczynności, fatalizmu mieszkańców. Tu każdy dzień jest taki sam. To Hiszpania jakiej nie znamy, przed czasami, zanim stała się rajem dla turystów. Jest w niej baśniowość, nostalgiczność, odczuwalny klimat północno-wschodniego wybrzeża. A do tego subtelny humor, komiczne sytuacje, oryginalni bohaterowie, urocze spowolnienie.



Głosy starego morza. W poszukiwaniu utraconej Hiszpanii
tytuł oryginału: Voices of the Old Sea
Norman Lewis
wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015
liczba stron: 296

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...